Chata z prawej

Chata z prawej

sobota, 9 kwietnia 2011

Smoleńsk, podwójny ból...

2010 rok, 10 kwietnia, wojskowe lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku. Gęsta mgła, w oddali słychać silniki polskiego Tupolewa 154M.
Nagle huk, trzaski - i zaczęło się nieludzkie cierpienie...

Pierwszy ból
Żony, mężowie, matki, ojcowie, dzieci. W jednej chwili bliscy 96 ofiar katastrofy smoleńskiej zostali bez najbliższych sobie osób. Śmierć bliskich boli zawsze, ale chyba boli bardziej, gdy przychodzi w sposób zupełnie nieoczekiwany. I jest to ból najprawdziwszy, najbardziej ludzki. Wydarto z nas fragment naszego serca. Ktoś, kto był nam najbliższy odszedł... Jak dalej żyć? Czy cokolwiek tę ranę może zagoić?
A za chwilę lot do Moskwy. Dramat i ból narasta. Jak rozpoznać moją ukochana osobę? Czy jestem w stanie wytrzymać? Jak przetrwać tę nieludzką próbę...?
A po powrocie rodzą się bolesne pytania. Jak dalej żyć? Co powiedzieć dzieciom, rodzicom, jak przygotować siebie i bliskich na ostateczne pożegnanie?
I to rozpaczliwe pytanie, z którym ciągle muszę się zmagać: DLACZEGO??? Czy to się musiało stać??? Dlaczego to mój mąż, moja żona, mój ojciec, moja matka, mój syn, moja córka? Dlaczego.......?


Pierwszy ból jest taki sam dla wszystkich, którzy stracili w Smoleńsku swoich bliskich. Bez znaczenia na polityczne barwy, na historię, na wykształcenie... Ludzki, prawdziwy ból... Ból, który może człowieka złamać. Ale może też go uszlachetnić. Pokazać, jak kruche jest nasze życie, jak delikatne jest to, co kochamy, jak bardzo trzeba kochać tych, którzy są przy nas...

Ten pierwszy ból był w jakiś sposób dzielony przez cały naród. Wszyscy osłupieliśmy. Krzyknęliśmy: "To niemożliwe!" A potem albo bezpośrednio, albo w naszych modlitwach otoczyliśmy bliskich wszystkich tragicznie zmarłych. Solidarnie. Bez dzielenia się na lewicę i prawicę. Na wierzących i niewierzących.
Przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie w kolejce do oddania hołdu Panu Prezydentowi i Pani Prezydentowej, a w ich osobach wszystkim zmarłym, stanęła cała Polska. Biało-czerwona. Blisko siebie, dzieląc się tym co mieliśmy, podtrzymując siebie na duchu...
Tragedia i dramat zaczęła rodzić pierwsze owoce dobra, ludzkiej solidarności.
Bo tak przeżywa się pierwszy ból, ból CZŁOWIEKA.

Ból drugi
Przeżywając pierwszy ból wielu z nas miało nadzieję, że on nas oczyszcza. Że po Smoleńsku nic już nie będzie takie samo. Wierzyliśmy, że tłum przed Pałacem Prezydenckim, że uroczyste
i podniosłe pogrzeby wszystkich nas przeorają, użyźnią...
Niestety. Pierwszy ból pozostał tak naprawdę tylko w kręgu osób najbliższych ofiarom. Bardzo szybko tragedia i dramat stały się świetnym pretekstem do kopania nowych rowów. Do pogłębiania istniejących podziałów. Rozpoczęło się od Krakowskiego Przedmieścia. Krzyż, który postawiono w najlepszej wierze, stał się przyczyną gorszącego podziału. Krzyż, który łączy ludzi - tutaj został przez obie strony politycznego sporu wykorzystany do pogłębienia podziału. I Prezydent Komorowski, deklarując chęć przeniesienia krzyża, a nie deklarując niczego więcej, i Jarosław Kaczyński mówiąc o harcerskim krzyżu jako o "substytucie pomnika", rozpoczęli nowy akt polsko-polskiego konfliktu.
Pierwszy ból został usunięty w cień. Stopniowo katastrofa smoleńska, dramat setek osób, dramat narodowy, stały się narzędziem politycznej walki. Zażartego sporu.
I dla wielu z nas zaczął się drugi ból... Ból wielkiego rozczarowania, ból wynikający z bezwzględnej oceny działań obu stron politycznego sporu. Ból, który wynika ze świadomości utraconej szansy. Szansy na zbliżenie ludzi, na ludzką solidarność, na rozmowę ludzkim językiem. To wszystko zostało zmarnowane.
I dzień w dzień młyny politycznego szaleństwa pracują jak oszalałe. Obie strony mielą w nich własną, zatrutą mąkę...
Dla wielu Polaków jest to powód do bólu... Nie tego oczekujemy od naszej politycznej elity. Nie tego oczekujemy od politycznych przywódców. Z obu stron. Bo obie strony bardzo sprawnie wykorzystują ludzki ból, ludzkie emocje do tego, aby nas, Polaków, jeszcze bardziej podzielić. A to boli...
Nie tego oczekujemy, nie na to czekamy. Nie tego chcemy!

Pamiętając przede wszystkim o  pierwszym bólu, przeżywając zupełnie niepotrzebnie ból drugi rodzi się we mnie smutna refleksja.
Nasza "naskórkowa" polityka jest po prostu podła. Jest sztuczna i przydatna jedynie partyjnym aparatom, ale bardzo szkodliwa dla życia społecznego.

I na myśl przychodzą mickiewiczowskie słowa:
"Plwajmy na tę skorupę
             i zstąpmy do głębi..."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

W Nowym Roku 2022 -> zasypmy rowy!!!

Takie nietypowe życzenia chcę nam złożyć... 😉 Kiedy myślę o odchodzącym roku, to choroba, która nas dotyka wcale nie jest najgorszą sprawą....