tag:blogger.com,1999:blog-28413492565901808642024-03-13T19:45:55.743+01:00Chata z prawejBądź tylko bierny. Nic więcej. To złu w zupełności wystarczy...Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.comBlogger26125tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-87089974369415793442021-12-31T19:20:00.002+01:002021-12-31T19:20:30.141+01:00W Nowym Roku 2022 -> zasypmy rowy!!!<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEil5glATRDgMA8kfVFQejz90-3439vY3Z7YXwf1dLL0zFXia0jn-HdtLTU04Nhkn2qQ79yzpgFg0RLAvBlKV09jCS91lmVgr2GJ6OuRH7hzWVphdosZVRxRh718QUyokiRVx4oac6YEWPMrrZdzdIsUIwNnibD6Lu6sjIpQgOg0rGDz4Bfu-MXOqvx8vw=s762" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="background-color: #fce5cd; color: black;"><img border="0" data-original-height="381" data-original-width="762" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEil5glATRDgMA8kfVFQejz90-3439vY3Z7YXwf1dLL0zFXia0jn-HdtLTU04Nhkn2qQ79yzpgFg0RLAvBlKV09jCS91lmVgr2GJ6OuRH7hzWVphdosZVRxRh718QUyokiRVx4oac6YEWPMrrZdzdIsUIwNnibD6Lu6sjIpQgOg0rGDz4Bfu-MXOqvx8vw=w400-h200" width="400" /></span></a></div><span style="background-color: #fce5cd;"><br /></span><p></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Takie nietypowe życzenia chcę nam złożyć... 😉</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Kiedy myślę o odchodzącym roku, to choroba, która nas dotyka wcale nie jest najgorszą sprawą. Gorszą od niej samej jest reakcja na nią.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Oto do istniejących już dramatycznych podziałów społecznych dowaliliśmy jeszcze jeden - "covidianie" vs. "antyszczepionkowcy". Dochodzę do wniosku, że na chorobę wpływu większego nie mamy (pamiętajcie o zdrowym trybie życia!), ale na nasze społeczne wojenki już możemy coś poradzić. Najpierw trzeba nam sobie uświadomić, że ten szalony podział nie został stworzony przez nas, my się w niego wpisaliśmy. Stworzyły go media i politycy, bo i jedni i drudzy na nim korzystają. Media zyskują zajadłych czytelników lub klikaczy, politycy mają świetne pole do manipulowania nami.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Czasami wydaje nam się, że cóż możemy poradzić na zjawisko społeczne. Ja? Mały Józio? </span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">A jednak możemy, bo każda zmiana rozpoczyna się od nas samych. Sołżenicyn w dramacie gułagu był w stanie dostrzec, że granica dobra i zła nie przebiega pomiędzy więźniami i strażnikami, przebiega przez środek serca człowieka. Ode mnie zależy ku czemu będę się skłaniał i co będę wzmacniał - dobro czy zło...</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd;"><span style="white-space: pre-wrap;">Warto zacząć od języka. Język jest początkiem zła i manipulacji. Pozwólcie, ze przypomnę Wam historię z Ks. </span><span style="white-space: pre-wrap;">Rodzaju</span><span style="white-space: pre-wrap;">. "Bóg przemówił do Adama i Ewy: «Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz». Ale co słyszymy od Złego? «Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?»</span></span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Widzicie? Manipulacja i oszustwo leży u podstaw każdego zła. Podobnie jest z nami dzisiaj. Nadajemy słowom nowe znaczenia, albo wymyślamy takie, które ma tworzyć nieprawdziwy, ale podzielony świat.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Jedni z nas krzyczą o "covidianach" i "zaczipowanych", a inni o "płaskoziemcach" i "antyszczepionkowcach". Ten język słyszymy nie tylko na ulicy czy w necie. Słyszymy go w mediach, w ustach polityków i rządzących. Te słowa mają pogłębiać rowy, mają upokarzać adwersarza, służą manipulacji. No to może zacznijmy od tego. Nie ma "covidian" czy "zaczipowanych" - są zwolennicy szczepionek. Nie ma "płaskoziemców" czy "antyszczepionkowców" - są ludzie sceptycznie nastawieni do szczepionek, a najczęściej do przymusu szczepienia. Czyli zaczynamy rozmawiać jako zwolennik szczepień i sceptycznie do szczepień (a szczególnie do ich przymusu) nastawiony.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Zwróćcie uwagę, ze sam ten zabieg pozwala nam spojrzeć na siebie nie jako na dziwaków, ale jako na ludzi o innych poglądach.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Może zacznijmy od tego? Przesuńmy granicę dobra w naszym sercu i zepchnijmy zło do defensywy. Odrzućmy emocje i odczłowieczanie człowieka, który ma po prostu inne poglądy. A media? Politycy? Nie miejmy złudzeń, będą robić swoje. Ale tu chodzi o Ciebie i o mnie. O to, abyśmy mając różne poglądy umieli się szanować, abyśmy nie zakładali złej woli drugiego. Tak krok po kroku, krok po kroku. Przesuwajmy granicę dobra w naszym sercu coraz dalej!</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Moi Drodzy, i szczęścia, i zdrowia, i pomyślności, ale przede wszystkim życzę Wam i sobie, abyśmy w tej głupiej wojnie zwyciężali we własnym sercu. Niech nowy, 2022 rok chociaż w tym wymiarze będzie lepszy.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">No i abyśmy umieli przyjmować Boże błogosławieństwo, które On każdego dnia nam zsyła.</span></p><p><span style="background-color: #fce5cd; white-space: pre-wrap;">Któż jak Bóg!</span></p>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-15829402198861682015-05-07T15:55:00.000+02:002015-05-07T15:55:38.644+02:00Postkolonialna bariera<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://bi.gazeta.pl/im/09/10/f3/z15929353Q,Wojskowa-defilada-w-Moskwie.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://bi.gazeta.pl/im/09/10/f3/z15929353Q,Wojskowa-defilada-w-Moskwie.jpg" height="242" width="320" /></a></div>
8 maja prezydent Bronisław Komorowski fetuje, niedawno uchwalony przez Sejm RP, Narodowy Dzień Zwycięstwa. Jakiego zwycięstwa?<br />
<br />
Polska odniosła w swojej historii wiele zwycięstw. Zwyciężyliśmy w 1920 roku i w 1980 tworząc Solidarność. Wielkie zwycięstwa odnieśliśmy pod Wiedniem, Beresteczkiem, Chocimiem, Kircholmem, Orszą, Grunwaldem, na Psim Polu czy pod Cedynią. Tych zwycięstw było znacznie więcej. To na tych i innych polach bitewnych wykuwana była wielkość naszej Ojczyzny. Naszym obowiązkiem jest pamięć o bohaterstwie i ofiarności naszych przodków, którzy nie szczędzili krwi w walce o wolność i wielkość Polski. Ale pamięć, to nie tylko hołd naszej wielkiej historii. To przede wszystkim kształtowanie naszej wspólnoty narodowej, kształtowanie dumy z dokonań naszych przodków, to zastrzyk moralnej siły koniecznej do trwania i rozwoju każdej wspólnoty. To wyznaczanie poziomu naszych aspiracji i mobilizowanie współczesnych pokoleń do sprostania największym wyzwaniom współczesności i przyszłości. Pamięć zwycięstw, to walka o przyszłość naszej Ojczyzny, o jej godne miejsce wśród współczesnych narodów.<br />
<br />
Ale 8 maja, a tym bardziej 8 maja 1945 roku, Polska nie odniosła żadnego zwycięstwa. Zwycięstwo odniósł Związek Sowiecki, także w tej wojnie zwyciężyły Stany Zjednoczone i Wlk. Brytania oraz Francja, która została wyzwolona spod niemieckiej okupacji, ale nie Polska. Polska utraciła połowę przedwojennego terytorium państwowego, zginęło ponad 6 mln. jej obywateli, Warszawa została zamieniona w morze gruzów, a władze polskiego państwa z wicepremierem, Delegatem Rządu RP na Kraj i Komendantem Głównym Armii Krajowej, armii walczącej od początku wojny z niemieckim okupantem, zostały aresztowane wraz z dziesiątkami tysięcy żołnierzy i wywiezione do Związku Sowieckiego. Polska z II wojny światowej wychodziła nie tylko jako okaleczony naród i zrujnowany kraj, ale przede wszystkim jako naród powtórnie zniewolony, tym razem przez drugiego współsprawcę wybuchu wojny i jej zwycięzcę - Związek Sowiecki. Wychodziliśmy z wojny jako naród, który znowu utracił swoja wolność. Gdy na ulicach Moskwy, Nowego Jorku, czy Paryża i Londynu ludność świętowała i radowała się z zakończenie wojny, Polacy mieli poczucie własnej klęski. Najtrafniej uchwycił to Jerzy Andrzejewski w skądinąd zakłamanej książce "Popiół i diament". Ale opisując moment ogłoszenia z ulicznych megafonów komunikatu o zakończeniu wojny trafnie zauważył, że Polacy wysłuchali go w milczeniu, a następnie rozeszli się do swoich zajęć. Polacy nie świętowali, bo nie mieli poczucia zwycięstwa, mieli poczucie wielkiej klęski. Był to czas, gdy za walkę z Niemieckim okupantem trafiało się do sowieckiego łagru, albo pod ścianę przed pluton egzekucyjny.<br />
<br />
Uznanie zakończenia II wojny światowej za "Narodowy Dzień Zwycięstwa” to nie tylko fałszowanie historii, to przede wszystkim wpisywanie się w narracje historyczną tych, którzy przyczynili się do utraty niepodległości w czasie II wojny światowej, a przede wszystkim wpisywanie się w narrację Związku Sowieckiego, który nie tylko przyczynił się do rozpętania tej wojny, ale zniewalał nasz naród przez kolejne 45 lat. To świętowanie i radość z naszej niewoli, chęć uczestnictwa niewolnika w obchodach wydarzeń, które jego właściciel uznaje za wiekopomne dla swojej dominacji i który oczekuje od nas takich aspiracji i takiej pozycji, jaką uzyskaliśmy w konsekwencji jego zwycięstwa. "Narodowy Dzień Zwycięstwa" 8 maja to fetowanie własnej klęski i wyraz postkolonialnej mentalności. To kapitulacja z własnej podmiotowości w wymiarze historycznym i rezygnacja z podmiotowości w wymiarze polityki współczesnej.<br />
<br />
Jak pisał Orwell: "Kto kontroluje przeszłość, kontroluje przyszłość. Kto kontroluje teraźniejszość, kontroluje przeszłość". W 26 lat po upadku komunizmu w Polsce, Polacy nie kontrolują swojej przeszłości, bo nie kontrolują swojej teraźniejszości i nie kontrolują swojej przyszłości. Taka jest nauka płynąca z uchwalenia i obchodów "Narodowego Dnia Zwycięstwa".<br />
<br />
Pierwszym wymogiem odzyskania własnej podmiotowości jest kontrolowanie własnej przeszłości. To fundamentalny wymóg własnej wolności. Bez własnej wizji historii jesteśmy skazani na narodowe wykorzenienie i narodową klęskę. Żaden naród nie może istnieć bez patriotyzmu, a duma z własnej przeszłości i szacunek dla własnych bohaterów, to podstawa naszej tożsamości, bez której nie ma szans także na własna politykę.<br />
<br />
Państwo polskie nie prowadzi polskiej polityki historycznej. W ostatnich latach nie obchodziliśmy 900-lecia obrony Głogowa i zwycięstwa na Psim Polu, nie świętowaliśmy zwycięstwa pod Kłuszynem, ani zajęcia Moskwy, a obchody 150-lecia Powstania Styczniowego spotkały się z ostentacyjną niechęcią obozu rządowego. Na obchody70-lecia wybuchu II wojny światowej zaproszono przedstawicieli państw, które tą wojnę wywołały. Prezydent Komorowski, w imieniu państwa polskiego, uznał nasz naród za współwinny zbrodni ludobójstwa na narodzie żydowskim, a tablica upamiętniająca to ludobójstwo w Muzeum Żydów Polskich potwierdza to kłamstwo. Państwo polskie sfinansowało filmy Ida i Pokłosie obciążające nasz naród tą zbrodnia, a telewizja publiczna wyemitowała niemiecki film propagandowy także obciążający nasz naród zbrodnią dokonana przez Niemcy. W polskiej szkole władzę ograniczają naukę historii i literatury polskiej. To wszystko prowadzi do kulturowego i narodowego wykorzenienia, do niszczenia przywiązania młodego pokolenia dla własnego narodu, niszczy narodową dumę i patriotyzm wśród młodego pokolenia. Żaden naród nie może istnieć i rozwijać się bez patriotyzmu, bez narodowej dumy i wierności narodowej tradycji. Niszczenie narodowej dumy i świętowanie obcych zwycięstw, które są naszymi klęskami, to niszczenie narodu. To działanie w interesie naszych wrogów, którzy dążą do zdezintegrowania naszego narodu i zaniku jego instynktu samozachowawczego.<br />
<br />
Odzyskanie własnej przeszłości, to przede wszystkim odbudowa własnej tożsamości i własnego patriotyzmu, to budowanie optymizmu historycznego w oparciu o wspaniałe sukcesy naszej przeszłości. To budowanie dumy z roli, jaką nasz naród odegrał w przeszłości. Od obrony chrześcijańskiej Europy przed Tatarami, Turkami i bolszewikami, dumy z piękna naszych gotyckich i barokowych kościołów, z osiągnięć naszego ustroju w postaci zasady neminem capitivabimus i filozofii Pawła Włodkowica nienawracania pogan mieczem, to duma z tolerancji religijnej i początków demokracji, to wreszcie duma z naszej nieustępliwej walki o wolności, postawy św. Maksymiliana, dzieła Solidarności i Jana Pawła II. To pamięć naszych wielkich zwycięstw militarnych w których walczyliśmy w obronie cywilizacji chrześcijańskiej. To wszystko buduje przywiązanie do naszego narodu i wiarę w jego przyszłość. Ale także w naszej historii odnieśliśmy wiele klęsk, walcząc w słusznej sprawie, w sprawie wolności własnego narodu i wolności innych. Tym którzy walczyli należy się nasza część, nasz szacunek dla ich ofiary. Uznanie, że często na przekór wszelkim siłom, walczyli o to, co jest najważniejsze dla każdego narodu: o wolność. Ich ofiara także nie może być zapomniana, bo jest świadectwem wielkiej miłości do naszego narodu i jest dla nas wzorem i przykładem, jak zachować się w najtrudniejszych momentach naszego życia. I im winniśmy cześć. To także buduje optymizm historyczny, bo po latach klęsk, przychodziły zwycięstwa.<br />
<br />
Odzyskanie własnej historii, szacunek dla tych, którzy walczyli o naszą wielkość i dla tych, którzy w najbardziej beznadziejnej sytuacji walczyli o nasz honor, jak żołnierze niezłomni walczący z komunistycznym zniewoleniem, to warunek naszej podmiotowości i wolności. Dlatego musimy z całą siłą przeciwstawić się pedagogice wstydu lansowaną przede wszystkim przez "kulturowych" neobolszewików, oskarżającej nasz naród o wszelkie możliwe historyczne zbrodnie. Ta bolszewicka propaganda oskarżająca żołnierzy powstańców warszawskich, w ogóle Polaków o współudział w ludobójstwie niemieckim, ma na celu nie odkrywanie prawdy, ale dyskredytowanie naszego narodu, niszczenie jego patriotyzmu i dumy z własnej polskości. To działalność wrogów naszego narodu i jako taka musi być odrzucona i potępiona.<br />
<br />
Dlatego od pięciu lat, każdego roku, w dniu 9 maja, w dniu w którym spadkobierca Związku Sowieckiego, współczesna Rosja, fetuje swoje zwycięstwo w II wojnie światowej, Prawica Rzeczypospolitej składa kwiaty i modli się na warszawskich Powązkach przy symbolicznym grobie Jana Stanisława Jankowskiego, Delegata Rządu na Kraj, najwyższego rangą przedstawiciela władz Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, przebywającego w okupowanej Polsce i aresztowanego przez Armię Sowiecką. W momencie świętowania przez Sowiety swego zwycięstwa przebywał w sowieckim więzieniu i prawdopodobnie tam został zamordowany w 1953. Ten gest przypomina prawdę historyczną, że zakończenie II wojny światowej nie było polskim zwycięstwem, było polską klęską, w której straciliśmy niepodległość i ofiarę poniosła najbardziej patriotyczna część polskiego narodu. Ten gest, to próba odbudowania polskiej historii, polskiej polityki historycznej, to próba w wymiarze historycznym podkreślenia potrzeby naszej podmiotowości, nie tylko w wymiarze przeszłości, ale także w wymiarze teraźniejszości i przyszłości.<br />
<br />
Odbudowa własnej tożsamości historycznej jest podstawą narodowej polityki, polityki obliczonej na realizowanie własnej, a nie narzuconej przez innych, wizji interesu narodowego i własnego miejsca we wspólnocie europejskich narodów. Tylko naród o silnej historycznej tożsamości, dumny z własnej przeszłości, przywiązany do własnej tradycji, broniący własnych interesów, naród ożywiony patriotyzmem, jest w stanie podmiotowo kształtować własną przyszłość. Natomiast naród zgadzający się na dominacje innych, naród świętujący obce zwycięstwa, realizujący obce narracje historyczne, to naród rezygnujący z własnej niezależności i podmiotowości. To w konsekwencji naród rezygnujący z własnej wolności, to naród dekadencki, schyłkowy, realizujący tylko obce oczekiwania i obce interesy, niezdolny do walki o własną niezależność i własne miejsce we współczesnym świecie. Dlatego odzyskanie własnej historii, to odzyskanie własnej podmiotowości i własnej wolności, to wstęp do własnej polityki. To zerwanie z polityką dryfowania, w której cele narodowe wyznaczają inni i próba kształtowania samodzielnie własnego losu. Dlatego tak ważne jest wyzwolenie się z postkolonialnej historii, bo to nie jest nasza historia.<br />
<br />
"Narodowy Dzień Zwycięstwa", to utrwalanie tylko mentalności postkolonialnej, blokującej podmiotowość mentalną naszego narodu, to bariera blokująca naszą wolność i podmiotowość. Ci którzy świętują zwycięstwa naszych wrogów nie są w stanie realizować polskich interesów. Polsce potrzeba narodowego przywództwa, a nie okupantów państwowych stanowisk. Polsce potrzeba przywództwa, które wyznaczy kierunki naszego narodowego rozwoju, a takie przywództwo jest także przywództwem przywracającym sens naszego historycznego i moralnego przeznaczenia. Czas na odrzucenie postkolonialnej mentalności i odrodzenie naszego Narodu.<br />
<br />
<br />
Marian Piłka<br />
historyk, wiceprezes Prawicy RzeczypospolitejWiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-42437831972740796562015-03-24T21:16:00.001+01:002015-03-24T21:17:31.922+01:00Marek Jurek - Orędzie z okazji Narodowego Dnia Życia.<div style="text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="270" src="https://www.youtube.com/embed/E8l3BrJlLFo" width="480"></iframe></div>
Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-82500105849981972292015-02-24T12:49:00.000+01:002015-02-24T13:00:36.782+01:00Andrzej Duda - kandydat o wyrazistym obliczu :)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://1.bp.blogspot.com/-4DQjy24_37E/VOxgbowx3pI/AAAAAAAADdM/5BD7JGburfk/s1600/11008382_1055622314454675_7054524634929721157_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: left;"><img border="0" src="http://1.bp.blogspot.com/-4DQjy24_37E/VOxgbowx3pI/AAAAAAAADdM/5BD7JGburfk/s1600/11008382_1055622314454675_7054524634929721157_n.jpg" height="100" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Po <a href="http://www.gosc.pl/doc/2276434.Bronimy-demokracji" target="_blank">wywiadzie udzielonym Gościowi Niedzielnemu</a> zrodziło się we mnie rozczarowanie. Oto kandydat, o którym myślałem poważnie w kontekście nadchodzących wyborów mówi językiem polit-poprawności. Kompromis, wahadło i inne takie bzdety. Wyraziłem się wtedy jasno - NIE! Nie wolno w tak ważnej sprawie kręcić, zajmować stanowiska, z którego nic nie wynika.</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
Zwykle zmiana zdania polityków budzi we mnie nieufność. Mówi się, że "sztab nad nim/nią popracował", "z badań wynikało" itd. <b>Ale jeżeli ktoś zmienia zdanie na bardziej radykalne, takie, które pewnie ani sztabowi, ani szerokiej opinii publicznej niezbyt przypadnie do gustu, to wtedy taki polityk ma u mnie, jak to mówią moi uczniowie, "szacun", </b>prawdziwe poważanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak stało się z Andrzejem Dudą. Z wielka radością wysłuchałem Jego <a href="http://fm.niedziela.pl/site/audio/1913" target="_blank">wywiadu dla Tygodnika Niedziela</a> i tym razem jasnych i twardych słów:</div>
<div style="text-align: justify;">
"<b>Nie ma co mówić o jakimkolwiek kompromisie, bo druga strona, strona lewacka, nie uznaje żadnych kompromisów.</b>" I dalej o KONIECZNOŚCI bezwarunkowej ochrony prawa do życia dzieci poczętych. Mówiąc krótko: <b>Panie Andrzeju, wyrazy szacunku i uznania. Niewielu polityków, którzy walczą o każdy punkt poparcia zdobyłoby się na to, na co Pan się zdobył. Żadne działania sztabowców nie przekonałyby mnie do Pana osoby bardziej, niż ta zmiana zdania. </b>Dziękuję i życzę powodzenia!</div>
Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-4009255363890019472015-02-11T12:46:00.000+01:002015-02-11T18:58:08.282+01:00Andrzej Duda - kandydat o (zbyt) wielu obliczach...<div style="text-align: left;">
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://m.natemat.pl/d0c9863497e3a159f89359a4f5abb17e,640,0,0,0.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img alt="" border="0" src="http://m.natemat.pl/d0c9863497e3a159f89359a4f5abb17e,640,0,0,0.jpg" height="213" title="Andrzej Duda - kandydat "roztropny"..." width="320" /></a></div>
Wydawało mi się, że już mam kandydata, na którego mogę głosować w nadchodzących wyborach prezydenckich. Andrzej Duda – patriota, inteligentny, młody, dynamiczny, zdecydowany. No właśnie, tak myślałem… do czasu, gdy zapoznałem się z wywiadem przeprowadzonym z nim w Gościu Niedzielnym. Oto kluczowy dla mnie moment:<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Gość Niedzielny</i>: <b>A co zrobiłby Pan z ustawą całkowicie zakazującą aborcji?</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Andrzej Duda</b></i>: Nie mam tu żadnych wątpliwości natury moralnej czy etycznej. Jestem sygnatariuszem Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej „Jeden z nas”, która ma na celu zwiększenie ochrony życia ludzkiego w ramach prawa i polityki budżetowej UE. Głosowałem w Sejmie za projektem ustawy rozszerzającej ochronę życia nienarodzonych, a swego czasu występowałem także w obronie ich prawa do życia na forum Rady Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych UE. Mój osobisty pogląd w tej sprawie jest więc jednoznaczny. <b>Roztropny i przewidujący polityk musi jednak brać pod uwagę również niebezpieczeństwo, że zmiana obowiązującej ustawy zaostrzy walkę o całkowitą liberalizację, a w przyszłości, w przypadku wyborczego zwycięstwa liberalnej lewicy, czego przecież wykluczyć nie można, doprowadzi do przyjęcia nowych regulacji przez zwolenników tzw. aborcji z przyczyn społecznych</b>. Środowiska skrajnie lewicowe wciąż tego typu postulaty podnoszą i są przy tym niezwykle agresywne i ekspansywne. Dla nas, ludzi wierzących, to poważny problem, a dla katolickiego polityka to wielkie i trudne wyzwanie."</div>
<div style="text-align: justify;">
(<a href="http://www.gosc.pl/doc/2276434.Bronimy-demokracji">http://www.gosc.pl/doc/2276434.Bronimy-demokracji</a>)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i czar prysł… Oto zamiast zdecydowanego i dynamicznego polityka pojawia się <b>polityk roztropny</b>, najbardziej znienawidzony przeze mnie termin, którym przez dziesięciolecia różni politycy i politykierzy <b>usprawiedliwiali swoje zaniedbania lub koniunkturalizm</b>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Andrzej Duda</b> w obawie przed sytuacją przyszłą i mało prawdopodobną (w sprawie aborcji to lewica jest w totalnej defensywie) dla „świętego spokoju” wolałby zachować stan, który tak nieprawdziwie nazywa się „kompromisem”. Zabijane dzieci jakoś podmiotem tego kompromisu nie są…</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy katolicki polityk powinien zachowywać się „roztropnie” w sprawie zabijania dzieci? Czy powinien być „przewidujący”? Wydaje mi się, że coś zupełnie przeciwnego wynika z lektury „Evangelium Vitae” św. Jana Pawła II.<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
EV, 73: „Przerywanie ciąży i eutanazja są zatem zbrodniami, których żadna ludzka ustawa nie może uznać za dopuszczalne. Ustawy, które to czynią, nie tylko nie są w żaden sposób wiążące dla sumienia, ale stawiają wręcz człowieka wobec poważnej i konkretnej powinności przeciwstawienia się im poprzez sprzeciw sumienia. <b>Od samych początków Kościoła przepowiadanie apostolskie pouczało chrześcijan o obowiązku posłuszeństwa władzom publicznym</b> prawomocnie ustanowionym (por. Rz 13, 1-7; 1 P 2, 13-14), <b>ale zarazem przestrzegało stanowczo, że „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi”</b> (Dz 5, 29). Już w Starym Testamencie znajdujemy wymowny przykład oporu wobec niesprawiedliwego rozporządzenia władz — i to właśnie takiego, które było wymierzone przeciw życiu. Żydowskie położne sprzeciwiły się faraonowi, który nakazał zabijać wszystkie nowo narodzone dzieci płci męskiej: „nie wykonały rozkazu króla egipskiego, pozostawiając przy życiu [nowo narodzonych] chłopców” (Wj 1, 17). Trzeba jednak zwrócić uwagę na głęboki motyw takiej postawy: „położne bały się Boga” (tamże). <b>Właśnie z posłuszeństwa Bogu</b> — któremu należy się bojaźń, wyrażająca uznanie Jego absolutnej i najwyższej władzy — <b>człowiek czerpie moc i odwagę, aby przeciwstawiać się niesprawiedliwym ludzkim prawom</b>. Jest to moc i odwaga tego, kto gotów jest nawet iść do więzienia lub zginąć od miecza, gdyż jest przekonany, że „tu się okazuje wytrwałość i wiara świętych” (Ap 13, 10).</div>
<div style="text-align: justify;">
Tak więc w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować „ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu”. (…)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pan <b>Andrzej Duda</b> wypowiedział się, a ja (przynajmniej na razie) nie mam na kogo głosować…</div>
Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-3689150766904458652014-01-02T21:24:00.001+01:002014-03-07T22:04:06.880+01:00To idzie gender, gender, gender...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://libcom.org/files/images/library/gender.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://libcom.org/files/images/library/gender.jpg" height="150" width="200" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tak już jesteśmy skonstruowani, że w naturalny sposób poszukujemy stabilnych punktów odniesienia. Chcemy, aby naszym zachowaniem rządziły obiektywne normy, proste i prawdziwe zasady. Ale czasami sprawy się komplikują...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Oto ledwie w Europie zakończyła życie jedna ideologia, to już coraz głośniej tupie buciorami nowa, tak na marginesie, wywodząca się z tego samego korzenia - <b><i>"szczęście możliwe jest tylko wtedy, gdy wyrwiemy się z pancerza społecznych stereotypów i norm"</i></b>. I tak jak poprzednio bogatych przeciwstawiano biednym, tak teraz ideologia na swój celownik wzięła płeć... Jak już iść, to na całość. Co tam jakieś poboczne różnice, co tam bogactwo czy bieda - sięgnijmy po samą istotę! Tak naprawdę różnimy się przede wszystkim tutaj - w naszej płciowości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Konsekwencje tego są tak dalece idące, że przeciętny zjadacz chleba nawet myśleć o tym nie chce. No bo co to znaczy, że mamy zlikwidować <b>TĘ</b> różnicę? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">To <b>coś</b>, co od zawsze było elementem wprowadzającym do ludzkiego życia niezwykły dynamizm, co sprawiało, że nasze relacje były zawsze cudownie pokomplikowane... No bo który mężczyzna tak naprawdę zrozumie kobietę i wzajemnie? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br />Społeczni inżynierowie widzą tu jednak coś innego. Płeć jest narzędziem nie tylko nierówności, jest podstawową opresją tego świata. To różnica między mężczyzną i kobietą jest praprzyczyną wszelkiej mizerii tego świata. I gdyby to nie było straszne, to zawołalibyśmy za klasykiem: <b>"Samiec Twój wróg!!!".</b> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Dobra, żarty na bok. Zastanówmy się poważnie o co chodzi dzisiejszym <i>genderystom</i>. Jakie są ich główne cele i jakie</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">stosują</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> strategie</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> do ich realizacji</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">. Ich droga jest już wcześniej wypróbowana, zmieniła się jedynie treść niesionego szaleństwa. Jak zawsze swoje cele realizować chcą krok po kroku, powoli, ale nieustannie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="color: red; font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><b>Krok pierwszy: nie ma obiektywnej prawdy.</b></span><br />
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">W każdym z nas żyje odrobina buntownika. Im </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">jesteśmy </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">młodsi, tym więcej miejsca w naszym życiu ten buntownik zajmuje. Przecież jest naturalnym to, że na pewnym etapie naszego życia </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">bierzemy się za bary z nawet najbardziej obiektywnymi prawdami. Młody człowiek ma do tego prawo, to jego droga do spersonalizowania tego, co otrzymał w "prezencie" od wcześniejszych pokoleń. Najpierw muszę prawdę zanegować, potem sprawdzić, dopiero w końcu, ostatecznie przyjąć ją za swoją. Iluż z nas przeszło tę bolesną drogę...? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Ale to właśnie w tę potrzebę uderzają </span><i style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">genderyści</i><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">. </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Nie ma prawd obiektywnych!</b><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> Nawet to, co wydaje się poza dyskusją, moja płeć, także może, a nawet powinna być zakwestionowana. Bo niby dlaczego jedynym wyznacznikiem płci ma być biologia? A gdzie ludzka psychika? No i tu się zaczyna... Biologiczna płeć, coś, co było dotąd dla społeczeństw sprawą niepodważalną właśnie zostało podważone. Oto pojawia się nowy termin - </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">tożsamość płciowa</b><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">. Bo w sumie "nikt nie rodzi się kobietą (ani mężczyzną). Kobietą (mężczyzną) się staje". Płeć jest przede wszystkim sprawą psychologii, socjologii i kultury. Tak więc każdy z nas może <b>zdecydować</b> o tym, kim jest - kobietą, czy mężczyzną.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Jeżeli zrozumiemy tę prawdę, to zaczynamy rozumieć otchłań szaleństwa. Nie ma już miejsca dla małżeństwa mężczyzny i kobiety. Bo mężczyzna i kobieta jakich znamy przechodzą do przeszłości. Małżeństwem może być związek... każdego z każdym. Oby tylko zadeklarowali właściwą tożsamość płciową.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Ale szaleństwo pędzi dalej. </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Nie ma obiektywnych prawd!</b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> A więc niby dlaczego małżeństwo ma być instytucją mężczyzny i kobiety (jakkolwiek ich już nie rozumiemy)? Przecież poza </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">tożsamością płciową</b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> istnieje jeszcze </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">orientacja seksualna</b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">. Pamiętacie? Obiektywna prawda została już zakwestionowana. A więc droga otwarta do wszelkich "małżeństw". Heteroseksualiści? Niech sobie żyją. Ale niech pamiętają, że inni mają </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">takie same prawo</b><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"> do równego funkcjonowania w społeczeństwie. I do dzieła, pederaści, lesbijki, biseksualiści, transwestyci i kto tam tylko chce - łączcie się jak chcecie. Właściwie dlaczego jedynie w pary? A trójkąty, czworokąty, a nawet bardziej zawiłe figury geometryczne? <b>Nie ma obiektywnej prawdy...</b></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">I to już jest koniec rodziny jaką znamy dzisiaj, to koniec społeczeństwa, jakie jeszcze dzisiaj funkcjonuje. To koniec naszej cywilizacji...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b><span style="color: red;">Krok drugi: <u>nie ma obiektywnej normy i prawa</u>, które do tej normy mogłoby się odnosić.</span></b> W sumie jest to logiczne - jak może istnieć obiektywna norma, gdy już prawda została zakwestionowana. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Każdy z nas żyje wg własnej normy, a Państwo nie jest zobowiązane do strzeżenia żadnej obiektywnej normy. Oprócz jednej - <b>normą jest tylko to...</b>, że nie ma żadnej innej normy. I wchodzimy w etap totalnego nihilizmu, społecznej deprawacji i degrengolady. Prawa znane dzisiaj stają się anachronizmem. Nie ma ochrony małżeństwa i rodziny, no bo... nie ma czego chronić.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Już dzisiaj niektóre społeczeństwa na tym etapie się znalazły. W Polsce już od lat trwają wytrwałe próby, aby powoli ten stan wprowadzić. Krok do przodu, dwa do tyłu, ale ciągle mieszamy w głowie. Na razie jeszcze to "ciemne społeczeństwo" wszystkiego nie pojmie, więc mowa jedynie o równości, o różnych rolach, jakie mogą pełnić kobiety i mężczyzny. Powolutku eksperymentuje się w przedszkolach i szkołach, bo przecież to młode pokolenie ma być "awangardą wielkiej rewolucji". Na razie ciągle jeszcze za dużo tam wpływu katoprawicy, kleru i ciemnych rodziców, ale powolutku, krok po kroku... Jakoś zneutralizuje się Kaję Godek czy Elbanowskich. Inżynierowie społeczni są cierpliwi. Mają czas i pieniądze, mają poparcie władzy, mają nawet Panią Minister od Równania Wszystkiego ze Wszystkim. Ciągle jeszcze nie mają nas...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><b><span style="color: red;">Krok trzeci: państwa i organizacje międzynarodowe <u>są zobowiązane do tego, aby powyższe kroki bezwzględnie wprowadzać w życie</u>.</span></b> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nie wystarczy zadekretować, nie wystarczy pozbyć się dzisiejszych praw i wprowadzić nowe. Trzeba je jeszcze twardą ręką wprowadzać! Chce Afryka pieniędzy? Dostanie, a jakże. Ale najpierw niech właściwe "porządki" zrobi u siebie. Chcecie pieniądze od Cioci Unii? Marzy Wam się jakaś autostradka? Da się zrobić, ale najpierw parę kodeksów trzeba zmienić. I oto ONZ, Unia Europejska i wszystkie ich przybudówki stają się batem w ręce społecznych manipulatorów. Oni cierpliwie, tutaj mocniej, tam delikatniej swoje robią. Już robią! A na oporne społeczeństwa będą czekać. Zmienią się władze, dorośnie nowe, "poprawione" pokolenie, będzie dobrze. Będzie idealnie!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Nastanie era powszechnej szczęśliwości, gdzie nie będzie "tyranii prawdy", gdzie jedynym tyranem będzie ten, kto powie, że istnieje prawda obiektywna, że powinna być obiektywna norma i wynikające z niego prawo. I takiego tyrana będzie się niszczyć, medialnie, społecznie, a w końcu za pomocą prawa. Bo przecież "nie ma wolności dla wrogów wolności!" Przecież areszty i więzienia też są dla ludzi, no nie?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">----------------------------------------------------------------------------</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Tekst ten dedykuję wszystkim tym z nas, którzy traktują <i>gender</i> jako straszak, czarnego luda. Tym, którzy wołają: "Dajcie już spokój z tym <i>gender... </i></span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Przecież nie może być aż tak źle, jak o nich mówicie!"</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif;">Otóż może i będzie. I jest jeden sposób, aby tak się nie stało, aby ta</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> </span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">roztoczona powyżej</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> wizja nigdy się nie ziściła. Potrzebna nam wszystkim społeczna aktywność, społeczne działanie, zepchnięcie tych szaleńców do totalnej defensywy! Dlaczego mamy nie mówić, że </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">normalne jest normalne</b><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">? Dlaczego mamy pozwalać na to, aby ktoś ze skrzywioną psychiką wychowywał nasze dzieci? Jeszcze jest pora. To my jesteśmy </span><b style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">znacznie silniejsi</b><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">, to my</span><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> kształtujemy dzisiejsze społeczeństwo. Ale jeżeli usiądziemy na kanapach, weźmiemy do jednej ręki puszkę piwa, a do drugiej telewizyjnego pilota..., to samo się nie zatrzyma. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Genderyści</i><span style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"> tak naprawdę mocni są jedynie naszą słabością. Więc nie prześpijmy przyszłości.</span></div>
Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-50072908051993483992012-07-23T09:09:00.000+02:002012-07-24T15:24:20.278+02:00Ślubuję Ci wierność...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://3.bp.blogspot.com/-tZy0UdmNdsE/UAzlfMkZd6I/AAAAAAAABsQ/7YZQd4Nb1Qs/s1600/obraczki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://3.bp.blogspot.com/-tZy0UdmNdsE/UAzlfMkZd6I/AAAAAAAABsQ/7YZQd4Nb1Qs/s1600/obraczki.jpg" /></a></div>
<br />
<i>"... ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci."</i><br />
<br />
Nieustannie należy powtarzać, że moje małżeńskie ślubowaniem jest aktem <b>jednostronnym, czyli bezwarunkowym</b>. Trudne. Tylko dla orłów. :)<br />
<br />
Ale idźmy dalej. <i>"...ślubuję Ci wierność..."</i> - znowu przeciętny "zjadacz chleba" powie, że wszystko jasne. Dzisiejszy młody żonkoś tę część przysięgi rozumie jako zobowiązanie się do tego, że nie będzie miał innych kobiet "na boku". Taki jest serialowy świat, taka jest nasza obrazkowa, bezrefleksyjna cywilizacja...<br />
<br />
Ale <i>"...ślubuję Ci wierność...</i>, to oczywiście ślubowanie czegoś zupełnie innego. Wierność to postawa "przylgnięcia" do kogoś, czasami czegoś. <b>Wierność małżeńska, to postawa, w której chcę "przylgnąć" do mojej małżonki tak, aby zawsze dla mnie była najważniejsza, pierwsza.</b><br />
<br />
Gdybyśmy słowa małżeńskiego ślubowania mogli zamienić, to mogłyby one brzmieć: <i>"ślubuję Ci, że zrobię wszystko, <b>abyś to TY zawsze była na pierwszym miejscu w moim życiu.</b> Abyś to Ty była najważniejsza..."</i> Wydaje się proste. Ale prostym nie jest.<br />
<br />
W życie małżeńskie co jakiś czas wpełza niewierność. I to nie ta serialowo-pościelowa. Niewierność rozumiana jako przyzwolenie na to, aby jakaś sprawa, jakaś pasja, jakaś osoba przysłoniła mi moja relację z małżonką. Tak dokonuje się pierwszy krok w niewierności. Coś lub ktoś staje się pierwszym w moim życiu, relacja z małżonką schodzi na drugi plan. Jeżeli szybko nie rozpoznam tej choroby, to czeka nas ciężkie doświadczenie niewierności małżeńskiej, bo słabości mają zwyczaj się rozrastać, jak chwasty, ich nie trzeba pielęgnować...<br />
<br />
Bardzo mocno uderzyła mnie niedawna historia. Oto pewna osoba publiczna rozwiodła się ze swoją żoną. Bywa... Odbiło facetowi w Londynie. Może jeszcze sprawę przemyśli...<br />
Nic z tego! Jego wyjaśnienie sprawy było dla mnie porażające!!! Oto ten niewątpliwie inteligentny człowiek podaje jako powód rozejścia się to, że <b>jego żona nie chciała podążać za nim w <u>JEGO</u> karierze politycznej...</b><br />
Jakie to smutne. On nic nie rozumie!!! W czasie ślubu przysięgał swojej żonie, że to <b>Ona będzie dla niego najważniejsza</b>. Ale w ich małżeństwo wpełzła niewierność... Krok po kroku kariera polityczna przysłoniła mu relację małżeńską. Londyński romans to tylko konsekwencja...<br />
<br />
W małżeństwie tak naprawdę ciągle jesteśmy skazani na akty niewierności. Wciąż pojawia się coś/ktoś, co naszą pierwotną i najważniejszą relację stara się przysłonić. Dlatego miłość małżeńska wymaga czujności i ciągłego badania swojego serca. Ciągłego wracania do głównego nurtu, do pierwotnego źródła. Jest to stałe przepraszanie i przebaczanie.<br />
<br />
I to jest piękne. Gdy żona widzi, że mąż stara się Jej być tak bardzo wierny, ze bada swoje serce, że czuwa, że przeprasza, że się w miłości małżeńskiej nawraca...<br />
<br />
<i>"... ślubuję Ci wierność..." oznacza to, że <b>zrobię wszystko, abyś to Ty była w moim życiu pierwsza, najważniejsza.</b></i><br />
A od Ciebie oczekuję tej samej postawy i gotów jestem przebaczyć Ci każdy akt złamania tej części przysięgi.<br />
<br />
Przysięga tylko dla orłów... :)<br />
<br />
Cdn... ;-)Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-85580982221095528012012-06-10T12:21:00.001+02:002012-07-23T10:00:32.296+02:00Ślubuję Ci miłość...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://2.bp.blogspot.com/-zU5wLiiMMpI/T8pxWql_WcI/AAAAAAAABsA/j0y7Hi2g9WM/s1600/obraczki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="149" src="http://2.bp.blogspot.com/-zU5wLiiMMpI/T8pxWql_WcI/AAAAAAAABsA/j0y7Hi2g9WM/s200/obraczki.jpg" width="200" /></a></div>
<i>"... <span id="adkontekst_intertext">ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci."</span></i><br />
<br />
<span id="adkontekst_intertext">Przysięga małżeńska jest zobowiązaniem niezwykłym. Dwoje ludzi, którzy dotąd prowadzili niezależne życie, stają się jednym. Jak mówią mądrzy ludzie </span><span id="adkontekst_intertext">w tym momencie</span><span id="adkontekst_intertext"> przestaje istnieć "Ja", rozpoczyna życie jedynie "My"...</span><br />
<br />
<span id="adkontekst_intertext">Przysięga jest też <b>aktem jednostronnym</b>, nie ma uzależnienia jej ważności od postawy drugiej strony. Nie ma opcji zerwania czy wypowiedzenia jej. Nie ma "gwiazdek", ani drobnego druczku. To JA zobowiązuje się wypełnić przysięgę, bez względu na to, jak TY potraktujesz swoją... </span><br />
<span id="adkontekst_intertext">Myślę, że wielu z nas z </span><span id="adkontekst_intertext">treścią przysięgi jest</span><span id="adkontekst_intertext"> </span><span id="adkontekst_intertext">na ty</span><span id="adkontekst_intertext">le</span><i><span id="adkontekst_intertext"> </span></i><span id="adkontekst_intertext">"oswojonych", że nie do końca rozumiemy jej istotę. Wielu nowożeńców wypowiada ją automatycznie, </span><span id="adkontekst_intertext">wielu do samej ceremonii podchodzi zbyt lekko, traktując ją jedynie jako element koniecznej tradycji.</span><br />
<br />
<span id="adkontekst_intertext">No bo jak rozumieć słowa <i>"... <b>ślubuję</b> Ci miłość..."</i>? Przecież to takie oczywiste! Ale czy naprawdę?<br />Ślubowanie to uroczysta przysięga. Przysięga to zobowiązanie do czegoś, co często związane jest z negatywnymi konsekwencjami niedotrzymania swojego zobowiązania. Czyli już pierwsze słowo tej niezwykłej ceremonii nadaje bardzo poważny, wiążący charakter. Oto On chce <b>przysięgać</b>, ślubować swojej małżonce. Ona chce <b>przysięgać</b>, ślubować swojemu mężowi. Nie obiecywać, nie deklarować, ale uroczyście przysięgać! Aż do śmierci! </span><br />
<br />
<span id="adkontekst_intertext">Pójdźmy dalej. <i>"... ślubuję Ci <b>miłość</b>..."</i>. Znowu największym niebezpieczeństwem dla właściwego rozumienia tych słów jest trywialne, serialowe traktowanie "miłości". Nie ma chyba bardziej sponiewieranego słowa w naszym języku jak "miłość". Używane w najbardziej zwariowanych kontekstach, nadużywane i rozumiane przez każdego inaczej. Ile osób, tyle znaczeń...</span><br />
<span id="adkontekst_intertext">Kiedy mamy do czynienia z przysięgą, to znaczenie musi być jasno określone. Muszę przecież wiedzieć, co przysięgam! Dlatego należy wrócić do źródeł. <b>Miłość</b> to nic innego, jak <b>pragnienie szczęścia dla drugiej osoby</b>. Oooops! Jak daleko często jesteśmy od takiego rozumienia.</span><br />
<br />
<span id="adkontekst_intertext">Gdybyśmy mogli zamienić słowa przysięgi małżeńskiej tak, aby jasno oddawała jej treść, to można by powiedzieć: <i>"Ślubuję Ci, że<b> zrobię wszystko, abyś to Ty była szczęśliwa</b> w naszym małżeństwie."</i> Zrobię wszystko? Tylko Ty? Niezwykle trudne zobowiązanie... Myślę, że nikt z nas, nawet doświadczone i udane małżeństwa, nie może uczciwie powiedzieć, że wywiązuje się z tej części w pełni. Nie, małżeństwo to ciągłe dążenie do <b>wypełniania</b> treści tej przysięgi życiem. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z roku na rok.</span><br />
<span id="adkontekst_intertext">To Ty masz być szczęśliwa, w ślubowaniu małżeńskim nie ma niczego o moim szczęściu... </span><br />
<span id="adkontekst_intertext">Problem. Do tej pory byłem przede wszystkim nakierowany na szukanie własnego szczęścia, mojego dobra. A przysięga wprowadza mnie w nową rzeczywistość. To ja mam być tym, który zapewnia szczęście mojej małżonce. </span><br />
<span id="adkontekst_intertext">I szczęśliwym małżeństwem będzie takie, w którym obie strony, ona i on, robią wszystko, aby to druga strona była szczęśliwa.</span><br />
<span id="adkontekst_intertext"><br /></span><br />
<span id="adkontekst_intertext">Myślę, że czasami sprawy, które wydają się być prostymi, warto jest doprowadzić do ich istoty. I wtedy często okazuje się, ze rozumieliśmy je w zupełnie opaczny sposób.</span><br />
<span id="adkontekst_intertext"><br /></span><br />
<span id="adkontekst_intertext">Czyli kochajmy się! Albo inaczej, <b><i>róbmy wszystko, aby to druga strona była szczęśliwa w naszym związku</i></b><i>.</i></span><br />
<span id="adkontekst_intertext"><br /></span><br />
<span id="adkontekst_intertext">Cdn. ;-)</span>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-21302336572924490272011-11-14T15:59:00.001+01:002011-11-14T16:37:12.118+01:00Biedna Krytyka Polityczna...Ostatnio środowisko Krytyki Politycznej ma strasznego pecha. A do tego część opinii publicznej próbuje zupełnie bezpodstawnie z KP stworzyć jakiegoś inspiratora bojówek antymarszowych.<br />
<br />
No bo popatrzcie Państwo sami.<br />
Siedzą sobie spokojnie 11 listopada w swojej knajpce na Nowym Świecie, a tu goście! Zupełnie niespodziewani! <i>(jeżeli ktoś będzie twierdził inaczej, to przez KP zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej)</i> Towarzysze zza Odry! "Herzlich wilcommen, Kameraden!"<br />
No i ledwie usiedli, kawę zaczęli parzyć, a tu wpada Policja. I jakieś zarzuty, że bojówka, że atakowali, że grupa rekonstrukcyjna...<br />
Panie oficerze, NASI przyjaciele??? To jest absolutnie niemożliwe. My tu grzecznie siedzimy i pijemy kawę! <i>(jeżeli ktoś będzie twierdził inaczej, to przez KP zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej)</i><br />
Jednak Policja Towarzyszy zgarnęła. Trudno, towarzysze z KP kawę musieli wypić sami.<br />
<br />
Ledwie udało im się wyjaśnić swoje prawie-dziewictwo na konferencji prasowej <i>(jeżeli ktoś będzie twierdził inaczej, to przez KP zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej)</i>, a tu znowu pech.<br />
Okazało się, że ich Kameraden pozostawili w knajpie parę drobiazgów. Naprawdę, drobiazgi... W ogóle o czym tu mówić. Jakiś kastecik (taki wielopalcy pierścionek zaręczynowy), jakiś kijaszek, najpewniej używany jako laska przez jednego z niepełnosprawnych Kameraden, trochę gazu (ale to do inhalacji, przecież Kameraden mogą mieć astmę!) i tam parę takich dupereli. Wszystkie one służą do użytku własnego! <i>(jeżeli ktoś będzie twierdził inaczej, to przez KP zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej). </i>O czym tu w ogóle gadać! KP oczywiście nie mogła o tym wiedzieć! Lewicowa cnota na to by nie pozwoliła! <i>(jeżeli ktoś będzie twierdził inaczej, to przez KP zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej)</i><br />
<i><br /></i><br />
Że co??? Że niby to był skład broni??? No, kolego <i>jeżeli będziesz tak twierdził, to przez KP zostaniesz pociągnięty do odpowiedzialności karnej...</i><br />
<br />
Logiczne byłoby, aby Pani Prezydent Warszawy rozwiązała z KP umowę najmu na te pechową kafejkę. Ale ile pecha można mieć. Tym razem choć trochę szczęścia. Pani Prezydent przeżywa ciężkie stadium choroby, która przejawia się ostra fobią przed przegrana sprawą sądową. Tak przynajmniej tłumaczyła swoja decyzję zgody na zorganizowanie antydemonstracji w tym samym mieście, na tej samej ulicy, na tym samym placu, o tej samej porze...<br />
No i KP swoją bidną kafejkę pewnie zatrzyma... <i>(jeżeli ktoś będzie twierdził inaczej, to przez KP zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej).</i><br />
<i><br /></i><br />
Aha, tutaj link, na którym możesz obejrzeć niemieckie precjoza - <a href="http://www.tvn24.pl/-1,1724153,0,1,palki--kastety--gaz-w-siedzibie-krytyki-politycznej,wiadomosc.html">http://www.tvn24.pl/-1,1724153,0,1,palki--kastety--gaz-w-siedzibie-krytyki-politycznej,wiadomosc.html</a>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-31097006431833530902011-11-01T16:31:00.003+01:002021-11-29T12:03:41.302+01:00Cicha śmierć.... Chyba, że coś zrobisz!<div style="clear: both; text-align: left;">
<a href="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQnnq_1Dwvi4NJcZQhXXWdSP02ONMPWEKL6FfqeGgCdYnf6NlpCcz43I9QK5w" style="clear: left; display: inline; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQnnq_1Dwvi4NJcZQhXXWdSP02ONMPWEKL6FfqeGgCdYnf6NlpCcz43I9QK5w" /></a></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Właśnie dzisiaj, w Święto Wszystkich Świętych chciałem podzielić się z Wami refleksją, która mnie ściga od pewnego czasu. Jestem w trakcie lektury "Obozu świętych" Jean'a Raspail. Napisana w roku 1973 futurystyczna powieść o końcu cywilizacji białego człowieka. Niezwykła, przenikliwa, boleśnie pasująca do dzisiejszych czasów.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Na tę powieść nałożył się blog Mariana Piłki <a href="http://www.marianpilka.salon24.pl/">"Ordo et Libertas"</a>, a szczególnie niedawna notatka pt. <a href="http://www.marianpilka.salon24.pl/356566,upadek-europy">"Upadek Europy"</a>. Wszystkim Wam polecam i jedną i drugą lekturę. I przyznam, że nie mogę oderwać się od myśli, że czytam teksty swego rodzaju prorocze.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Każdemu z nas, czy to w sposób świadomy czy też nie, wydaje się, że wszystko kręci się wokół niego. Że świat to najpierw on, potem jego bliscy, a potem reszta... To takie ludzkie, takie naturalne. I takie złudne...</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Tak naprawdę jesteśmy wszyscy, a precyzyjniej każdy z nas elementem rzeczywistości. Na którą zwykle mamy niewielki wpływ. Chociaż suma tych niewielkich wpływów może dać realny impakt. Ale często nawet tego niewielkiego wpływu się wyrzekamy. I dajemy nieść się innym wpływom, pozwalamy, aby sprawy biegły własnym torem. A bardzo często jest to dla nas, dla naszej bliższej, a na pewno dalszej przyszłości tor ślepy.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Dzisiejszy człowiek nauczył się żyć w krótkiej perspektywie. Od weekendu do weekendu, od jednego odcinka serialu do następnego, od urlopu do urlopu. Tak kroczek za kroczkiem. I czasami patrząc jedynie na te kroczki zupełnie nie widzimy końca drogi, którą zmierzamy. Oczywiście nie zawsze ten koniec dokładnie możemy dostrzec, ale przy naszej dobrej woli, przy pewnej mądrości życiowej można wyciągnąć daleko idące wnioski chociażby z jej kierunku. Oraz z historii tych, którzy szli przed nami.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Ale my stawiamy te małe kroczki. I nawet nie uświadamiamy sobie tego, ze to nie my sami wybieramy kierunek naszej drogi. Albo inaczej. Że sami pozbawiliśmy się wolności wybierania tego kierunku. Bo to przecież trudne. To wymaga myślenia. To wymaga ciągłego podejmowania decyzji, ciągłego podejmowania ryzyka. Po co? Inni zrobią to za mnie. I tak drepczę za innymi. Dokąd? Oni wiedzą. Mam nadzieję...</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Dzisiaj wszyscy mówią o kryzysie. Kryzysie finansowym, kryzysie moralnym, kryzysie rodziny, kryzysie Kościoła. I w tym kontekście najchętniej mówimy o Grecji, "tej dzisiejszej młodzieży", naszym sąsiedzie, księżach i biskupach.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
I nie stać nas na odważne stwierdzenie, że oto JA jestem centrum kryzysu. To ze mną jest problem, bo to ja wypuściłem, oddałem skromne narzędzia władzy nad swoim życiem w ręce innych.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;"><br /></div><div style="clear: both; text-align: left;">
Wyzbyłem się płodności. Tej traktowanej jak najbardziej dosłownie uznając posiadanie dzieci przede wszystkim za komplikację w moim życiu i ograniczając świadomie ich liczbę. I oto moja rodzina, moja miejscowość, moja Ojczyzna traci z roku na rok swoich obywateli. Traci swój potencjał.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Ale wyzbyłem się także płodności intelektualnej. To nie ja decyduję o kierunku mojego życia, ale prąd rzeki, w której jestem. Nie chce mi się podjąć wysiłku, nie chce mi się podjąć działania. I płynę z prądem. Coraz dalej. Z prądem, tak jak wszystkie chore ryby. Zdrowe i mocne płyną zawsze pod prąd! </div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
I żyję nie swoim życiem, życiem pełnym sloganów, pustych haseł, modnych odzywek. Jestem "trendy", nie chcę się wychylać. Żyję życiem, które kreuje ktoś inny. Śmierć jednak będzie moją własną. Bardzo indywidualną. I będę tam sam ze swoim, nie-swoim życiem.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Dzisiejsi "mistrzowie" polityki w zdecydowanej większości poddają się tej samej słabości. Tylko, że dla nich interwał, którym odmierzają czas to kalendarz wyborczy, a prąd stanowi wszystko to, co politycznie poprawne, to, co akceptują ich wyborcy. Co akurat teraz jest "trendy" na politycznych salonach Europy. Ale nikt NIE CHCE świadomie tego trendu kreować. Wszyscy chcą grzecznie płynąć. Nie wychylać się. </div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Oni, tak samo jak i ja wypuścili narzędzia władzy ze swoich rąk. Tej władzy, w walce o którą gotowi byli niemal zniszczyć przeciwnika! A zamiast władzy przyjęli mniej lub bardziej polityczny bezwład. Dotyczy to zarówno tych, którzy "sprawują" władzę, jak też i tych, którzy są w opozycji. Plastikowi politycy plastikowego społeczeństwa...</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Gdy rozejrzymy się poza nasze podwórko, to zobaczymy, że ta intelektualna bezpłodność jest chorobą zaraźliwą. Wszyscy w koło są tacy sami! Polityczne klony! Choć trzeba tutaj wspomnieć o europejskim wyjątku, którym jest Viktor Orban. Jest on chyba jedynie wyjątkiem, który potwierdza śmiertelną regułę. Gdzie się więc podziała władza? Kto nami rządzi?<br />
Władzy nie ma... Są tylko dyrektywy, zarządzenia. Urzędnicze działania. Niby-władzę przejęła polityczna biurokracja. "Tak musi być!" Przynajmniej wszyscy w prądzie tak wołają. "Musimy się dostosować!" Śpiewają nieme ryby. I płyniemy...</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Czy jesteśmy na to wszystko skazani? Czy nie mamy wyjścia? Na pewno wszyscy nieźle wdepnęliśmy. I droga wyjścia wymaga determinacji. Najpierw w naszych osobistych wyborach. Może warto myśleć przed podjęciem decyzji? Może warto mieć własne zdanie? Może warto powalczyć z moim życiowym prądem? I zacząć żyć własnym życiem. Pomachać uprzejmie tym wszystkim, którzy spokojnie, "trendy" odpływają w sina dal.</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
A w naszym życiu społecznym? Na pewno warto zacząć myśleć samodzielnie, a nie poddawać się hipnotycznym seansom dwóch głównych bohaterów. Warto rozejrzeć się wokół siebie. Warto w sobie odkryć na nowo sumienie. I TRZEBA pójść za jego głosem. Trzeba pożegnać tych, dla których polityka jest sposobem służenia opinii publicznej. Tych, którzy nie służą wartościom, które mogą nie być "trendy".</div>
<div style="clear: both; text-align: left;">
Warto stawiać na ludzi sumienia, na ludzi, którzy pokazują, ze płynięcia pod prąd, także w życiu społecznym się nie boją.</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
</div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-31180051882681743212011-08-09T19:41:00.002+02:002021-04-11T15:59:20.141+02:00Dwa kryzysy, jeden powód...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRksiRXDL2jGrL94uEcPqhsJM5nfei46HX5u9lt6Bwwz_7ZixD8" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="133" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRksiRXDL2jGrL94uEcPqhsJM5nfei46HX5u9lt6Bwwz_7ZixD8" width="200" /></a></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Najpierw z coraz większym zaniepokojeniem oglądaliśmy programy ekonomiczne. Grecja, Irlandia, Portugalia, Włochy, Hiszpania. Teraz Stany. Mamy powody, czy ich nie mamy, a jednak skóra nam trochę cierpnie. Indeksy lecą na łeb na szyję. KRYZYS ekonomiczny nadchodzi...</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Ostatnie dni jednak przyniosły zupełnie nowy obraz kryzysu. Kryzys społeczny. Oto londyńskie ulice przez trzy noce w sposób absolutnie niewyobrażalny zostały opanowane przez bandyckie grupy nastoletnich chuliganów. Nie ma prawa, nie ma zasad, oni "odbierają sobie podatki"...</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Niektórzy mówią, że wspólnym mianownikiem obu kryzysów jest bieda. Że kryzys ekonomiczny tak oto przerodził się w kryzys społeczny.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Dla mnie to bzdura! Mieszkam w rejonie, gdzie biedy jest dużo. Ale za to ile godności, ile dumy. Bieda nie popycha normalnych ludzi do bandytyzmu!</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Ja widzę tutaj inny wspólny mianownik. Może trochę na pierwszy rzut oka zaskakujący, ale... Za oba kryzysy winić należy dzisiejszą klasę polityczną! </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><b>Dzisiejsi politycy kochają życie w udawanym świecie! </b></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Rozkoszują się przedstawianiem zafałszowanego, zakłamanego obrazu świata.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">I tak w dziedzinie finansów politycy całe dekady tolerują życie swoich krajów ponad stan. Ponad realne możliwości. "Dług publiczny? Pewnie to coś złego, ale przecież jakoś to będzie. Bezrobocie? Jakoś to będzie." Z rządu na rząd, z dziesięciolecia w dziesięciolecie. Trudne decyzje przechodziły z roku na rok - nie podejmowane.</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><b>Ale w końcu przychodzi czas, w którym za zaniedbania, za wygodnictwo trzeba zapłacić. I nadchodzi kryzys.</b></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><br />
</div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">Natomiast w życiu społecznym politycy lubią być poprawni. Czyli często podchodzą do społecznych problemów w taki sposób, aby było "ładnie", a nie skutecznie. Oto politycy francuscy przez dziesięciolecia przyjmowali do swojego kraju imigrantów zupełnie ignorując fakt, że tworzą oni równoległe społeczeństwo. Trochę podobnie było w Anglii, choć tam procesy asymilacyjne zachodziły sprawniej. Nikt nie monitorował (albo robił to bardzo nieskutecznie) ewentualnych zagrożeń, jakie z takiego stanu wynikają dla społeczeństwa, dla Państwa. Sytuację podobną, choć z zupełnie inną genezą, mamy z dzisiejszymi społecznościami "hooligans", czy naszych rodzimych kiboli. Takie grupy są potencjalnym zagrożeniem dla ładu społecznego. Powinny być bardzo skutecznie monitorowane, a w razie konieczności sprawnie przez właściwe siły potraktowane. Ale polityk dzisiejszych czasów tego nie zrobi. On kalkuluje, sprawdza jak odbije się to na jego wizerunku. A problem nabrzmiewa. </div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><b>Ale w końcu przychodzi czas, w którym za zaniedbania, za wygodnictwo trzeba zapłacić. I nadchodzi kryzys.</b></div><div><br />
</div><div>Politycy są jak dzieci. Uważają, że wystarczy zamknąć oczy, aby problem zniknął. A on zniknąć nie chce. Rośnie jak wrzód. A potem robimy wielkie oczy, gdy pęka.</div><div><br />
</div><div>Dlatego tak ważne jest, aby wyborcy, abyśmy my, zrozumieli to już teraz. Nie wybiera się partii tylko dlatego, że budzi nasze pozytywne emocje! Nie wybiera się polityka, który nie jest wiarygodny! Który ma wiele twarzy!</div><div>Bardziej niż czegokolwiek innego potrzeba nam polityków, którzy nie bawią się nami, którzy traktują nas poważnie. Takich, którzy swoim życiem potwierdzili swoje słowa. </div><div>Takich, którzy potrafią twardo powiedzieć: "Nie, tego nigdy nie zrobię!" Polityk, którzy potrafi odmówić, będzie potrafił też postępować uczciwie. </div><div>Dlatego wybierając trzeba mieć otwarte głowy. I traktować wybieranych polityków jak inwestycję. Mają zabezpieczać nas od kłopotów, a nie kłopotów przysparzać.</div><br />
<br />
Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-90902364905789119232011-07-02T18:32:00.001+02:002021-04-11T16:00:10.768+02:00Grecka tragedia, czyli ciemny lud wszystko kupi...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRiUf49zPLdAJsE21BImIzm2jYX065R9atLQ_p723XEw6PXUkme" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRiUf49zPLdAJsE21BImIzm2jYX065R9atLQ_p723XEw6PXUkme" /></a></div>Wbrew tytułowi nie zamierzam analizować tutaj sytuacji gospodarczo-ekonomicznej Grecji. Nie znam się na tym.<br />
Ale na przykładzie Grecji można wyciągać wiele lekcji.<br />
Grecja jest okrutnym, ale doskonałym przykładem na to, co dzieje się ze społeczeństwami, co dzieje się z narodami, które w bezkrytyczny sposób przyjmują od swoich polityków jedynie to, co jest "miłe" do przyjmowania. I na to, co dzieje się z państwami, w których politycy zapatrzeni w "bożka" społecznych oczekiwań w walce o władze zrobią dosłownie wszystko, czego życzy sobie "lud"...<br />
Grecja jest przykładem państwa, w której zupełny brak odpowiedzialności polityków nie spotkał się z żadną krytyczną reakcją społeczeństwa, a nawet przez wiele lat był przez to społeczeństwo nagradzany.<br />
Socjaliści greccy od wielu lat sprzedawali swojemu narodowi łatwe życie. Bez znaczenia było to, że za to płacili wirtualnymi pieniędzmi. Że doprowadzili swój kraj do sytuacji, w której zadłużenie państwa wyniosło ponad 120% PKB...<br />
Ktoś powie - "Szaleństwo!" Pewnie tak, ale przecież to prosta konsekwencja działań polityków, którzy uprawiają p(si)olitykę, a nie POLITYKĘ. Działań, przy których nikt nie pyta o to, czy to jest dobre, czy to jest słuszne, ale jedynie czy to da nam korzyść.<br />
Z drugiej strony mamy społeczeństwo, które oddało pełnię władzy w ręce swoich "władców". Społeczeństwo bezrefleksyjnie przyjmujące wszystkie, najgłupsze nawet pomysły polityków tylko dlatego, że w krótkim terminie są przyjemne... Ot, trafił swój na swego. I razem zaszli do tego momentu. Nagle społeczeństwo doznało olśnienia, że politycy są "be", a politycy oprzytomnieli, czy raczej zostali brutalnie przez świat zewnętrzny "oprzytomnieni". I jedni i drudzy zapłacą za swoją bezmyślność, za życie nastawione na łatwiznę, wielką cenę...<br />
<br />
Ale co ma piernik do wiatraka? Albo co ma Grecja do Polski?<br />
<br />
Na pierwszy rzut oka rzeczywiście są to dwa światy. Przynajmniej jeśli chodzi o podejście do ekonomii i gospodarki. Nasze społeczeństwo jest zbyt doświadczone latami komunizmu, aby łatwo kupować tani populizm. A nasi politycy chyba wszystkich opcji w tym względzie zachowują podstawową przyzwoitość. Przynajmniej podstawową.<br />
<br />
Ale jednak związki Grecji z Polską są. I to dość daleko idące. Może nie w dziedzinie pieniądza, ale postaw.<br />
I u nich, i u nas dobrze ma się klasa psiolityczna. Dobrze mają się ludzie, którzy zamiast pytać o to, co jest dobre, co słuszne - pytają o to, co da większy pożytek ich partiom.<br />
Mali politycy, których nie stać na posiadanie własnego zdania. Których jedyną misją jest z jednej strony hipnotyzowanie społeczeństwa, a z drugiej spełnianie jego zachcianek.<br />
<br />
Oto Premier, Donald Tusk, który nie wprost, ale mówi, że kryzys rodziny zaszedł już tak daleko, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby prawnie sankcjonować "związki partnerskie", także homoseksualne. On nie pyta czy to dobre, nie pyta, czy społecznie słuszne. Konkluduje jedynie, iż jest już chyba "społeczna akceptacja"... Premier zapatrzony w siebie i zapatrzony w swoje odbicie w sondażach, badaniach opinii społecznej. Który jak mantrę powtarza tekst o tym, jak to dobrze jesteśmy postrzegani w Europie. Tak jakby postrzeganie przez innych stałą się nową normą moralną.<br />
<br />
A z drugiej strony przywódca opozycji, Jarosław Kaczyński, który sam już chyba nie wie, czy o postkomunistach będzie mówił "lewica", czy "postkomuniści", czy Edward Gierek to patriota, czy też zdrajca, czy Ślązacy to "zakamuflowana opcja niemiecka", czy też "śląskość to polskość"...<br />
<br />
Obydwaj wymienieni Panowie konsekwentnie odmawiają prowadzenia realnej polityki. Odmawiają poszukiwania tego, co jest "dobrem wspólnym" i działania na jego rzecz.<br />
Obydwaj konsekwentnie prowadzą swoje wojska do zwarcia. O głupstwa. A to o "obciachowość", a to o prorosyjskość czy proniemieckość, o spisek pod Smoleńskiem, o działanie na szkodę Państwa, o raporty...<br />
Do wojenki każdy pretekst dobry. I partie, które z założenia mają być reprezentacją jakiejś części opinii społeczeństwa w różnych sprawach stały się swoistymi bojówkami do rozgrywania różnych "ustawek".<br />
A społeczeństwo z otwartymi oczyma przygląda się... i kibicuje. Albo jednym, albo drugim. Zapatrzone w dzisiejsze igrzyska zapomina, że obok igrzysk istnieje realne życie. Istnieją realne potrzeby. Zapomina, że pyskówki, wojenki obu Panów mają jeden cel - podzielić nas tak bardzo, że hasło: "Uważajcie, bo ONI mogą wygrać wybory!" stanie się hasłem zupełnie wystarczającym do mobilizacji swojego elektoratu.<br />
Nikt już nie zapyta o program, nikt nie zapyta o cele. Z obydwu obozów słychać tylko jeden okrzyk: "WODZU, RATUJ!!!".<br />
<br />
Polska paranoja. Polska psiolityka.<br />
Jak nigdy dotąd potrzeba ludzi odważnych, którzy potrafią powiedzieć, że ta droga prowadzi donikąd. Że dalej już tylko prawdziwe kamienie.<br />
Potrzeba ludzi, którzy odważnie określą to, czym jest dobro wspólne, którzy z całą determinacją dla tego dobra będą działać. Czasami nawet wbrew własnemu społeczeństwu. Albo przynajmniej nie przy jego pełnej aprobacie.<br />
<br />
Bo przecież prawdziwa polityka nie jest paskudna! Prawdziwa polityka nie jest odrażająca!<br />
Prawdziwa polityka, to działanie na rzecz CZŁOWIEKA, na rzecz najlepiej pojmowanego dobra. To sprawa szlachetna.<br />
Ale czy my takiej polityki chcemy? Czy my jeszcze pytamy o to, co jest dobre?<br />
Czy może wpatrujemy się w ekran telewizora z niecierpliwym oczekiwaniem na kolejny komunikat z "frontu walki politycznej" PiS i PO.<br />
<br />
Kochani, POBUDKA!!! Jeszcze pora, aby się otrząsnąć, aby "wybudzić się" z tego koszmarnego snu.<br />
Bo dobre, wartościowe jest jedynie PRAWDZIWE życie. Nie udawane.<br />
Jeszcze pora na to, aby spojrzeć głęboko we własne sumienie. Aby także w życiu społecznym kierować się jego nakazami. Bo przecież ostatecznie tylko to jest ważne...Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-18505338359331122372011-06-04T18:50:00.003+02:002021-04-11T16:00:43.978+02:00"Partnerska" rewolucja, czyli czas na konserwatywną kontrrewolucję<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div>Idzie nowe...</div><div style="text-align: left;">Idzie "postęp"...</div><div style="text-align: left;"><br />
Premier polskiego Rządu, Donald Tusk, stwierdził, że oto nadchodzi czas, gdy społeczeństwo będzie już wystarczająco "oświecone", aby przyjąć nowe rozwiązania w sprawie tzw. związków partnerskich. Za Premierem to samo mówi Jego Minister, to samo mówi wiceprzewodnicząca PO. Lewica aż podskakuje z radości.</div><div style="text-align: left;"><br />
Ale zanim za coś się weźmiemy tylko dlatego, że społeczeństwo do tego "dorasta" (swoją drogą ostatnie badania pracowni Homo Homini pokazują, że 53% Polaków jest przeciwko takim uregulowaniom), to warto popatrzeć na to, na co nasi politycy patrzeć nie lubią. Na rzeczy podstawowe.<br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">W Konstytucji RP mamy zapis o ochronie rodziny jako związku dwojga ludzi - w Art. 18<b> </b>czytamy: "<b>Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny</b>, <b>rodzina</b>, macierzyństwo i rodzicielstwo <b>znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.</b>" </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Ta ochrona Państwa polega nie tylko na samym zapisie, ale też na tym, że w prawie małżeństwo i rodzina otrzymują liczne przywileje. Choćby takie, jak automatyczne dziedziczenie po sobie, </span>możliwość<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"> wspólnego rozliczenia podatkowego itd. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Rodzi się pytanie dlaczego Państwo zdecydowało się na taki "gest". Czyżby było to ugięcie się pod naciskiem jakiegoś lobby? Czyżby był to efekt wielkich parad zwolenników rodziny w całej Polsce...? Oczywiście, że nie. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Państwo kalkuluje. Bardzo rozsądnie liczy, że ta prawna "inwestycja" niosąca wymierne finansowe obciążenia przyniesie dla Państwa wymierne zyski! Zyski rozumiane wielorako. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">To rodzina jest tym środowiskiem, w którym człowiek rozwija się najlepiej, ten mały i ten duży. To rodzina jest środowiskiem, w którym najlepiej wychowuje się dzieci na dobrych obywateli. To rodzina jest środowiskiem, które daje poczucie bezpieczeństwa i dzieciom i dorosłym. <b>Rodzina sama w sobie po prostu jest dobrem</b>. Dobrem, za które rozsądny gospodarz, Państwo, jest w stanie zapłacić.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Nie oznacza to oczywiście, że każda rodzina jest idealna. Ale na sprawy globalne należy patrzeć przez właściwe socjologiczne "okulary". Przeciętna rodzina <b>jest dobrem.</b></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"><b><br />
</b></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Jak ma się to dobro, do proponowanych rozwiązań w ustawie o tzw. związkach partnerskich? Pobieżni "oglądacze" społecznych spraw nie widzą związku. W jednym z programów publicystycznych dziennikarka Polsatu z </span>rozbrajającą<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"> głupotą stwierdziła: "Ale przecież ustawa <b>nie zabrania</b> zakładania rodziny!" Genialne... </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Kiedy spojrzymy na życie społeczne poważnie, to wpływ takiej ustawy na sytuację rodziny narzuca się sam. Żyjemy w trudnym czasie, czasie społecznego nieładu, społecznego kryzysu. W czasie pomieszania norm, pomieszania prawd, półprawd i kłamstw. I w takim czasie niezwykle ważne jest, aby Państwo </span>zachowywało<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"> się odpowiedzialnie. Aby w czasie kryzysu społecznego czasami nawet iść pod prąd w imię prawdy i dobra. Nasi "władcy" wybierają </span>drogę<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"> łatwiejszą, z prądem. Tak jak wszystkie zdechłe ryby... </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Dzisiaj małżeństwo dla zbyt wielu młodych ludzi jest instytucją, do której mają duży dystans. Życie w dużym tempie, angażująca praca, wielka propaganda antyrodzinna w środkach masowego przekazu - wszystko to sprawia, że dzisiejsi 25-latkowie, dzisiejsi 30-latkowie ciągle mówią sobie "później", "jeszcze nie"... </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">I co robi Państwo? Zamiast zachęcać na wszelkie sposoby do zawierania małżeństw, do zakładania rodzin, bo przecież <b>rodzina sama w sobie dla Państwa jest obiektywnym dobrem</b>, nasze Państwo, nasi </span>rządzący<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"> do ludzi, którzy mają opory w stosunku do założenia rodziny mówi: <b>"Spoko. Żyjcie jak chcecie. MY WAM POMOŻEMY."</b></span> <br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Skrajna nieodpowiedzialność! Skrajna głupota! Powiedziałbym nawet, że działanie na szkodę Państwa. Oto dzisiaj młody człowiek </span>otrzymuje<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"> od Państwa </span>sygnał<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">, że rodzina to przeżytek, że taką samą moralną i państwotwórczą wartość ma dowolny związek zarejestrowany w USC. </span><br />
<br />
Dowolny. Czyli homoseksualny też. I teraz dochodzimy chyba do istoty tego projektu. Tak naprawdę jest to aksamitne wprowadzenie do polskiego prawa zgody na "małżeństwa" homoseksualne. Szach, mat...<br />
Oto pod przykryciem "dobra" do polskiego prawa wprowadza się instytucje naszej tradycji prawnej obce. Ale dobrze znane w innych krajach. I właściwie możemy już w ciemno mówić jakie będą następne kroki propagandzistów z LGBT. Kraje Europy zachodniej przećwiczyły to wiele razy.<br />
Bo przecież każdy uważny obserwator życia społecznego rozumie dobrze, że projekt tej ustawy nie zrodził się w płodnym umyśle przewodniczącego Napieralskiego. Jest to początek homoseksualnej rewolucji. Rewolucji dokonywanej pod sztandarami Rządu, który tworzy partia powołująca się w swoim programie na błogosławionego Jana Pawła II. O tempora! O mores!<br />
Czyli partia rządząca wywiesiła w tej sprawie białą flagę. Płynie "z prądem"...<br />
I nie łudźmy się. Polityka sondaży, polityka braku wartości, polityka "podlizywania się" hałaśliwym lobbies jeszcze czas jakiś potrwa. Czy to rządzić będzie PO, czy PiS. Inny styl, istota ta sama. Szerokie partie potrzebują szerokiego poparcia, czyli w drażliwych sprawach nie mogą być ani za, ani przeciw. Aż społeczeństwo "dojrzeje". Do czego? Zupełnie obojętne...<br />
<br />
Kiedy rządzący się poddają, kiedy parlamentarna opozycja, Prawo i Sprawiedliwość, bardziej woli dyskutować o katastrofie, proponować komisję śledczą sprawie domniemanych przekrętów finansowych swoich rywali niż jasno wyrazić swoje zdanie - co ma robić przeciętny obywatel o konserwatywnych poglądach?<br />
Nie pozostaje nam nic innego jak powoli, ale <b>konsekwentnie budować ruch konserwatywnej kontrrewolucji</b>. Ruch zdrowego rozsądku, ruch chrześcijańsko-konserwatywny.<br />
<b>Nie potrzebujemy nowych instytucji, bo Prawica Rzeczypospolitej istnieje.</b> :)<br />
Zacznijmy jednak nie tylko dobrze o niej myśleć, ale także realnie ją wspierać. Zacznijmy w końcu gromadzić się nie wedle medialnych, sztucznie tworzonych podziałów, ale wedle naszych własnych, prawdziwych przekonań. Bo potem przyjdzie czas, gdy trzeba będzie wiele spraw, wiele rzeczy budować na nowo.<br />
<b><br />
</b><br />
<b>Dzisiaj przyszły czasy, gdy jak nigdy potrzeba ludzi sumienia</b>. Potrzeba ludzi, którzy swoje poglądy budują nie na sondażowych opiniach, ale na głębokich przekonaniach. Potrzeba w końcu ludzi, którzy potrafią nie tylko składać kwieciste deklaracje, ale wziąć się do pracy u podstaw. W swojej rodzinie, w środowisku przyjaciół, w sąsiedztwie. <b>Przyszedł czas ludzi sumienia.</b> Bo tych o giętkich kręgosłupach zbyt wielu.</div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-51280436201983210052011-04-30T13:04:00.006+02:002015-12-13T12:08:49.121+01:00Malowidło na zaporze - prawda i iluzja...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-PPIr4mtlgIc/TbvOq5E6_sI/AAAAAAAABDo/B35hbTJmTsQ/s1600/100_0872.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="240" src="http://4.bp.blogspot.com/-PPIr4mtlgIc/TbvOq5E6_sI/AAAAAAAABDo/B35hbTJmTsQ/s320/100_0872.jpg" width="320" /></a></div>
W drugi dzień Świąt Wielkanocnych pojechaliśmy z rodziną na małą "włóczęgę". Pod Trzy Korony, przeszliśmy mostem w Sromowcach Niżnych na Słowację. Ot, tak na luzie trochę wspólnie spędzaliśmy czas. Potem zdecydowa-liśmy się pojechać jeszcze raz na zaporę na Jeziorze Czorsztyńskim. Piękne miejsce, które gromadzi w sobie mnóstwo doznań estetycznych - jezioro, góry, zamek niedzicki, a z drugiej strony potężna hydrologiczna budowla. Zawsze jest czym oczy nacieszyć. :)<br />
Kiedy weszliśmy na zaporę nagle zadziwiło nas malowidło na drodze znajdującej się na szczycie zapory. Piękne dzieło dające zaskakujący efekt 3-D. Klasyczne dzieło street painter-ów.<br />
Staliśmy wpatrując się w brukową kostkę, która dzięki dziełu artysty oszukiwała nasz wzrok. Wokół nas zaczęła gromadzić się coraz większa grupa zachwyconych ludzi. Wszyscy wpatrywaliśmy się w zadziwiający obraz. Próbowaliśmy trochę z nim się pobawić. Na przykład tak:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://4.bp.blogspot.com/-k_4q8yfnbg4/TbveXXh0OuI/AAAAAAAABDs/jzAGfF_-VxM/s1600/100_0873.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="150" src="http://4.bp.blogspot.com/-k_4q8yfnbg4/TbveXXh0OuI/AAAAAAAABDs/jzAGfF_-VxM/s200/100_0873.jpg" width="200" /></a></div>
<br />
Ale po pewnym czasie naszła mnie refleksja. "Patrzę na <b>zwyczajną kostkę brukową", </b>która <b>udaje</b> coś, czym w istocie nie jest. Kiedy podniosłem głowę, na nowo zobaczyłem piękne szczyty Pienin. A po lewej rozlewała się <b>prawdziwa</b> woda Jeziora Czorsztyńskiego. Nie udawana. Ale ta kostka tak bardzo przyciąga wzrok...<br />
<br />
Zapora na Jeziorze Czorsztyńskim świetnie oddaje dzisiejszą politykę. Wokół nas pełno <b>realnych, ważnych </b> spraw. Ale polityczni "artyści" co jakiś czas malują na naszej "kostce brukowej" obrazy, które maja tworzyć niby-rzeczywistość, niby-prawdę.<br />
Te obrazy często są tak sugestywne, że "zasysają" nasze emocje, porywają nas, a my za tymi sztucznymi wizjami idziemy. Idziemy tak dalece, że nie zauważamy rzeczywistości.<br />
I wystarczą nam już dyskusje o "zielonej wyspie", o katastrofie smoleńskiej, o pomniku na Krakowskim Przedmieściu, o wszystkich innych graficiarskich sztuczkach.<br />
I chciałoby się zawołać: <b>"Ludzie, otrząśnijcie się! To iluzja!!!"</b><br />
Ale nas ta brukowa, pomalowana kostka tak bardzo pochłania...<br />
<br />
Malowidło na zaporze jest piękne, ma w sobie elementy realnego dobra. Polityczne malowidła są paskudne. Są cyniczne, ich celem nie jest bezinteresowne budzenie dobrych emocji, ich celem jest "zarządzanie ludzkimi emocjami". Najpierw je tworzą, potem rozbudzają, a na końcu nimi zarządzają.<br />
<br />
I stąd wynika konieczność. Niezbędna potrzeba środowiska, które "politycznym malarzom" nie da się zahipnotyzować. Które będzie zajmowało się prawdziwymi, realnie istniejącymi problemami.<br />
Ten kontekst pokazuje <b>konieczność </b>funkcjonowania środowiska prawicy chrześcijańskiej. Prawicy, która nie będzie zajmowała się niby-problemami, która podejmie <b>prawdziwe</b> sprawy, <b>prawdziwe</b> problemy.<br />
<br />
Tym środowiskiem dzisiaj dla wielu z nas jest <b>Prawica Rzeczypospolitej</b>. Ludzie twardo stąpający po ziemi. Ludzie, którzy nie dają się zahipnotyzować inżynierom od zarządzania społecznymi emocjami.<br />
Podnosimy sprawy konkretne, takie, które są żywotne dla obywateli, dla Państwa, dla nas.<br />
Prawo do życia człowieka, przełamanie kryzysu demograficznego, prawdziwa partycypacja Państwa w kosztach wychowywania młodych obywateli (np. poprzez ryczałtowy zwrot VAT-u dla rodzin wychowujących dzieci), uwolnienie przedsiębiorców od opresyjnej polityki fiskalnej, obniżenie kosztów pracy itd.<br />
<br />
To nie są sprawy, które rozbudzają emocje dzisiejszych polityków. One są niewygodne, bo trzeba wobec nich się jasno określić. Trzeba powiedzieć albo TAK, albo NIE. A to może być niebezpieczne, bo część wyborców skłonnych na nich głosować może mieć inne zdanie. Lepiej więc "malować obrazy", opowiadać polityczne bajki.<br />
<br />
Miejmy otwarte oczy i bądźmy nie tam, gdzie najciekawiej, najgoręcej, ale tam, gdzie są prawdziwe sprawy, prawdziwe wartości.<br />
Ja zapraszam Was, abyście byli z <b>Prawicą Rzeczypospolitej. :)</b><br />
Szukajcie kontaktu z ludźmi Prawicy, dołączajcie do nas. Nie dajmy się zwariować!<br />
<b><br />
</b><br />
<b><a href="http://www.prawicarzeczypospolitej.org/">Prawica Rzeczypospolitej</a></b>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-25305198725423741322011-04-09T13:11:00.004+02:002021-04-11T16:10:08.396+02:00Smoleńsk, podwójny ból...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/89/Katastrofa_w_Smole%C5%84sku.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="100" src="http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/89/Katastrofa_w_Smole%C5%84sku.jpg" width="200" /></a></div>2010 rok, 10 kwietnia, wojskowe lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku. Gęsta mgła, w oddali słychać silniki polskiego Tupolewa 154M.<br />
Nagle huk, trzaski - i zaczęło się nieludzkie cierpienie...<br />
<br />
<b>Pierwszy ból</b><br />
Żony, mężowie, matki, ojcowie, dzieci. W jednej chwili bliscy 96 ofiar katastrofy smoleńskiej zostali bez najbliższych sobie osób. Śmierć bliskich boli zawsze, ale chyba boli bardziej, gdy przychodzi w sposób zupełnie nieoczekiwany. I jest to ból najprawdziwszy, najbardziej ludzki. Wydarto z nas fragment naszego serca. Ktoś, kto był nam najbliższy odszedł... Jak dalej żyć? Czy cokolwiek tę ranę może zagoić?<br />
A za chwilę lot do Moskwy. Dramat i ból narasta. Jak rozpoznać moją ukochana osobę? Czy jestem w stanie wytrzymać? Jak przetrwać tę nieludzką próbę...?<br />
A po powrocie rodzą się bolesne pytania. Jak dalej żyć? Co powiedzieć dzieciom, rodzicom, jak przygotować siebie i bliskich na ostateczne pożegnanie?<br />
I to rozpaczliwe pytanie, z którym ciągle muszę się zmagać: DLACZEGO??? Czy to się musiało stać??? Dlaczego to mój mąż, moja żona, mój ojciec, moja matka, mój syn, moja córka? Dlaczego.......?<br />
<b><br />
</b><br />
<b>Pierwszy ból</b> jest taki sam dla wszystkich, którzy stracili w Smoleńsku swoich bliskich. Bez znaczenia na polityczne barwy, na historię, na wykształcenie... Ludzki, prawdziwy ból... Ból, który może człowieka złamać. Ale może też go uszlachetnić. Pokazać, jak kruche jest nasze życie, jak delikatne jest to, co kochamy, jak bardzo trzeba kochać tych, którzy są przy nas...<br />
<br />
Ten <b>pierwszy ból</b> był w jakiś sposób dzielony przez cały naród. Wszyscy osłupieliśmy. Krzyknęliśmy: "To niemożliwe!" A potem albo bezpośrednio, albo w naszych modlitwach otoczyliśmy bliskich wszystkich tragicznie zmarłych. Solidarnie. Bez dzielenia się na lewicę i prawicę. Na wierzących i niewierzących.<br />
Przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie w kolejce do oddania hołdu Panu Prezydentowi i Pani Prezydentowej, a w ich osobach wszystkim zmarłym, stanęła cała Polska. Biało-czerwona. Blisko siebie, dzieląc się tym co mieliśmy, podtrzymując siebie na duchu...<br />
Tragedia i dramat zaczęła rodzić pierwsze owoce dobra, ludzkiej solidarności.<br />
Bo tak przeżywa się <b>pierwszy ból</b>, ból CZŁOWIEKA.<br />
<br />
<b>Ból drugi</b><br />
Przeżywając <b>pierwszy ból</b> wielu z nas miało nadzieję, że on nas oczyszcza. Że po Smoleńsku <b>nic już nie będzie takie samo</b>. Wierzyliśmy, że tłum przed Pałacem Prezydenckim, że uroczyste <br />i podniosłe pogrzeby wszystkich nas przeorają, użyźnią...<br />
Niestety. <b>Pierwszy ból</b> pozostał tak naprawdę tylko w kręgu osób najbliższych ofiarom. Bardzo szybko tragedia i dramat stały się świetnym pretekstem do kopania nowych rowów. Do pogłębiania istniejących podziałów. Rozpoczęło się od Krakowskiego Przedmieścia. Krzyż, który postawiono w najlepszej wierze, stał się przyczyną gorszącego podziału. Krzyż, który <b>łączy </b>ludzi - tutaj został <b>przez obie </b>strony politycznego sporu wykorzystany do pogłębienia podziału. I Prezydent Komorowski, deklarując chęć przeniesienia krzyża, a nie deklarując niczego więcej, i Jarosław Kaczyński mówiąc o harcerskim krzyżu jako o "substytucie pomnika", rozpoczęli nowy akt polsko-polskiego konfliktu.<br />
<b>Pierwszy ból</b> został usunięty w cień. Stopniowo katastrofa smoleńska, dramat setek osób, dramat narodowy, stały się <b>narzędziem </b>politycznej walki. Zażartego sporu.<br />
I dla wielu z nas zaczął się <b>drugi ból</b>... Ból wielkiego rozczarowania, ból wynikający z bezwzględnej oceny działań obu stron politycznego sporu. Ból, który wynika ze świadomości utraconej szansy. Szansy na zbliżenie ludzi, na ludzką solidarność, na rozmowę ludzkim językiem. To wszystko zostało zmarnowane.<br />
I dzień w dzień młyny politycznego szaleństwa pracują jak oszalałe. Obie strony mielą w nich własną, zatrutą mąkę...<br />
Dla wielu Polaków jest to powód do <b>bólu</b>... Nie tego oczekujemy od naszej politycznej elity. Nie tego oczekujemy od politycznych przywódców. Z obu stron. Bo obie strony bardzo sprawnie wykorzystują ludzki ból, ludzkie emocje do tego, aby nas, Polaków, jeszcze bardziej podzielić. A to <b>boli</b>...<br />
Nie tego oczekujemy, nie na to czekamy. <b>Nie tego chcemy!</b><br />
<br />
<b></b>Pamiętając przede wszystkim o <b> pierwszym bólu</b>, przeżywając zupełnie niepotrzebnie <b>ból drugi</b> rodzi się we mnie smutna refleksja.<br />
Nasza "naskórkowa" polityka jest po prostu podła. Jest sztuczna i przydatna jedynie partyjnym aparatom, ale bardzo szkodliwa dla życia społecznego.<br />
<br />
I na myśl przychodzą mickiewiczowskie słowa:<br />
<b><i>"Plwajmy na tę skorupę</i></b><br />
<b><i> i zstąpmy do głębi..."</i></b>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-17644550621874754782011-03-24T17:52:00.000+01:002011-03-24T17:52:10.488+01:00Durne lex, sed lex...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://static2.medforum.pl/cache/logos/Dzieci_rodzice_mama_tata_syn_corka_piknik-W243H184.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="151" src="http://static2.medforum.pl/cache/logos/Dzieci_rodzice_mama_tata_syn_corka_piknik-W243H184.jpg" width="200" /></a></div>Najpierw garść faktów.<br />
<i><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;">Eunice i Owen Johnsowie, którzy wcześniej byli już rodzicami zastępczymi, nie otrzymali zgody na opiekę nad dzieckiem do 10 lat. Decyzję ośrodka adopcyjnego w Derby podtrzymała Rada Miasta. </span><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;">Eunice Johns ujawniła, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej w ośrodku pomocy zapytano ją, czy powiedziałaby swojemu dziecku, że homoseksualizm jest równie dobry i zdrowy, jak heteroseksualizm. „Odpowiedziałam, że nie zrobiłabym tego, bo nie pozwala mi na to moja wiara” – wyznała. Z kolei jej mąż, z zawodu szlifierz, dodał: „Kochałbym dziecko bez względu na to, czy byłoby białe czy czarne, gejem czy hetero. Nie mam pojęcia, dlaczego seksualność jest tak ważna w sprawie, w której chodzi o kilkuletnie dziewczynki i chłopców”.</span></i><br />
<i><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;">Przedstawiciele miejskiej komisji adopcyjnej tłumaczyli Johnsom, że od 2007 r. postępowanie w sprawach adopcji i rodzin zastępczych reguluje rządowy „Akt równości” (Equality Act). Ma on gwarantować – twierdzili – prawną równość w traktowaniu odmiennych orientacji seksualnych. Według urzędników <b>oddanie dziecka pod opiekę Johnsom, dla których praktykowanie homoseksualizmu jest złem, naruszałoby obowiązujące przepisy</b>. Nie kryli też niezadowolenia z ich wypowiedzi, że jeśli otrzymają dziecko w opiekę, to będą zabierać je do kościoła na nabożeństwo niedzielne.</span><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;"><br />
</span><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;">Zszokowani Johnsowie odwołali się do sądu. Przegrali, a w</span><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;"> uzasadnieniu swojej wykładni Wysoki Trybunał stwierdził, że istnieje napięcie między przepisami prawa równościowego odnoszącymi się do dyskryminacji religijnej i tymi, które traktują o orientacji seksualnej. Niemniej w kwestii rodziny zastępczej przepisy odnoszące się do orientacji seksualnej powinny mieć pierwszeństwo. Gdyby dzieci były umieszczone u opiekunów, którzy sprzeciwiają się homoseksualizmowi, „wtedy mogłoby dojść do konfliktu z obowiązkiem spoczywającym na lokalnych władzach, by »zagwarantować i promować dobro« w zajmowaniu się dziećmi".</span></i><br />
<i><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;">9 marca premier Cameron powiedział, że trybunał rozpatrzył sprawę Johnsów „we właściwy sposób” i że należy przyjąć jego rozstrzygnięcie. Zapytany, czy poglądy chrześcijańskie są nie do pogodzenia z homoseksualizmem, odpowiedział: „Chrześcijanie winni być otwarci, serdeczni i tolerancyjni”. </span></i><br />
<div><i><span class="Apple-style-span" style="color: #333333; font-family: Verdana, Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px;">(za Tygodnikiem Powszechnym - </span><a href="http://tygodnik.onet.pl/32,0,60770,1,artykul.html">http://tygodnik.onet.pl/32,0,60770,1,artyku</a></i><i><a href="http://tygodnik.onet.pl/32,0,60770,1,artykul.html">l.html</a> )</i></div><div><div><i><br />
</i></div><div>Wystarczy uchwalenie głupiego prawa. </div><div>Wystarczy urzędnik, który w ślepy sposób spojrzy na to prawo. </div><div>Wystarczy sędzia, który to prawo ślepo wyegzekwuje. </div><div>No i wystarczy Premier, który nie będzie chciał narazić się "opinii publicznej". Ten sam Premier, który przepraszał homoseksualistów za to, że Margaret Thatcher wprowadziła <span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, serif; font-size: 12px; line-height: 18px;">przepisy zabraniające promowania homoseksualizmu w szkołach.</span> Plastikowy Premier...</div></div><div><br />
</div><div>Czy mamy się cieszyć, że "to" dzieje się w Wielkiej Brytanii, a nie w Polsce? Jakoś mi nie do śmiechu. Przecież ten Premier, to Premier "prawicowy". Taki podobny do Polskiego Premiera.</div><div>Trzeba być ślepym, aby nie widzieć, że taka sama pełzająca "rewolucja" dzieje się u nas. Jeszcze nie doszła to tego etapu, ale to ta sama ścieżka. Krok po kroku...<br />
<br />
</div><div>Najpierw <b>oczekiwanie </b>tolerancji. Potem <b>żądanie </b>tolerancji. Krok...</div><div><br />
Zmiana znaczenia słowa "tolerancja". Teraz ma oznaczać "akceptacja". I <b>oczekiwanie </b>tolerancji-akceptacji. Potem <b>żądanie </b>akceptacji. Krok...</div><div><b><br />
</b><br />
<b>Oczekiwanie </b>"równości", najlepiej rozumianej jak najszerzej. Po jakimś czasie <b>żądanie </b>równości. Krok...</div><div><br />
Oczekiwanie jakiś czas na spolegliwych i <b>głupich</b> polityków, którzy w imię politycznej poprawności zdecydują się nie tylko na społeczną akceptację homoseksualnej propagandy, ale także na wprowadzenie jej głównych założeń do przepisów prawa. Krok...</div><div><br />
Doprowadzenie do takiej sytuacji, aby w życiu społecznym wszyscy bali się uznania za "homofoba". A znaczenie tego słowa ustalą same organizacje homoseksualistów. Najlepiej, aby homofobem był każdy, który nie zgadza się z nimi w ocenie <b>zjawiska homoseksualizmu</b>. Oczywiście każdy, kto homoseksualizm uzna za zjawisko <b>nienormalne</b> homofobem jest od trzeciego pokolenia. I trzy pokolenia do przodu. Krok...</div><div><br />
Wprowadzenie do różnych zapisów prawnych <b>zakazu postaw "homofobicznych"</b>. Krok...</div><div><br />
I w końcu Pan Jan i Teresa Nowakowie nie otrzymują zgody na opiekę nad dzieckiem, bo w swojej naiwności (raczej prostolinijności) w jakiejś ankiecie napiszą, że dziecku <b>nie będą mówić</b>, że homoseksualizm jest tak samo dobry jak heteroseksualizm. Krok...</div><div><br />
I oto jesteśmy w "prawdziwej" Europie. W Europie czystej i wolnej od ciemnogrodu i wstecznictwa...</div><div>Krok po kroku...</div><div><br />
</div><div>Ile jeszcze musi stać się w naszym kraju, abyśmy w końcu zaczęli głośno i wyraźnie mówić, że kochamy homoseksualistów, ale <b>nienawidzimy homoseksualizmu</b>?<br />
Że zrobimy wszystko, aby nie dopuścić do zwycięstwa homoseksualnej propagandy? Kiedy w końcu zaczniemy <b>żądać</b> od naszych polityków jasnych deklaracji w sprawie homopropagandy i homorewolucji? <br />
<br />
Czas na to, aby spojrzeć przed siebie. Aby zobaczyć tego "potwora", który kryje się za dzisiejszym horyzontem. Czas na odważne deklaracje i odważne działania. Bo nasz, polski Cameron jest już blisko. Zapatero także.</div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-7712514657650876642011-03-15T17:37:00.005+01:002011-03-15T17:43:16.101+01:00Słuchajcie, drodzy kursanci... ;)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT1b2KJ9BM4W4vGxS18mCBPN3xLblUlNaWKLEWwYShvBO-VR4GxDw" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcT1b2KJ9BM4W4vGxS18mCBPN3xLblUlNaWKLEWwYShvBO-VR4GxDw" /></a></div><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Drodzy kursanci,</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">za parę miesięcy wszystko stanie na głowie. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">To nie Wam, ale Wy będziecie wydawać narodowe <b>prawo </b>jazdy. Zanim do tego dojdzie przypomnijmy sobie podstawowe zasady bezpieczeństwa na Polskiej Drodze.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Na Polskiej Drodze obowiązuje ruch <b>prawo</b>stronny. Jezdnią jeździmy po stronie <b>prawej</b>!!! Pamiętajcie! Nasza Polska Droga zawsze była dla nas bezpieczna i przyjazna jeżeli tylko trzymaliśmy się <b>prawej </b>strony. Były takie szalone czasy, kiedy niektórzy "nowocześni" kierowcy zdecydowali się na jazdę po lewej stronie naszej Drogi, ale skończyło się to wieloma katastrofami drogowymi i różnymi kolizjami.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Kursanci, pamiętajcie o następnej zasadzie bezpieczeństwa na Polskiej Drodze. Jest to zasada <b>ograniczonego zaufania</b>, ale czasami powinna przerodzić się w zasadę <b>nieograniczonej nieufności</b>. No bo jak traktować serio niektórych kierowców? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Są tacy kierowcy, którzy wsiadają do rodzinnych samochodów parami i z zasady jadą lewą stroną. Dziwni jacyś... Ale pamiętajcie, drodzy kursanci, aby za głośno nie nazywać ich "dziwnymi". To się może skończyć w Sądzie. Oni chcą, aby nazywać ich "jeżdżących inaczej"... Spowodowali już na naszej Polskiej Drodze wiele zamieszania, a chcą zamieszać jeszcze bardziej. Uważajcie na nich!</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Trzeba też bardzo uważać na wielkie autobusy. Ostatnio jeżdżą nimi dziwni kierowcy, którzy <b>od Was, </b>drodzy kursanci chcą uzyskać narodowe <b>prawo</b> jazdy. Oj, też wielu dziwaków się tam znajdzie. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Uważajcie szczególnie na rozpędzony <b>czerwony</b> autobus. Za kierownicą siedzi w nim Pan <b>Grzegorz Zapatero-Napieralski</b>. On właściwie nie uznaje zasad obowiązujących na Polskiej Drodze. Chce jazdy tylko po lewej stronie, poza tym jest za zburzeniem wszystkich mostów. On nam Polską Drogę może rozwalić. Uważajcie, drodzy kursanci, uważajcie!</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Jeździ też po Polskiej Drodze wielki pomarańczowy autobus. Za kierownicą Pan <b>Donald Pinokio-Tusk</b>. Autobus bardzo niebezpieczny, bo mocno ściąga go na lewo, a wielu pasażerów namawia kierowcę, aby skręcił jeszcze mocniej. Niektórzy mówią, że pomarańczowy ma jechać razem z czerwonym... Ot, była by bieda.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Na szczęście z pomarańczowego autobusu wysiadł niedawno (różnie o tym wyjściu mówi wielu) Pan <b>Janusz Pikuś-Palikot</b>. Dziwny kierowca. Dla niego chyba Polska Droga w ogóle nie jest ważna. On po prostu kieruje na w miarę wysokie słupki. Na razie na szczęście nie trafia. Słupki są malutkie. Kursanci, uważajcie na pomarańczowy autobus! Nigdy nie wiadomo, co zrobi. A najczęściej nie robi nic... To też jest na Polskiej Drodze bardzo niebezpieczne.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">Spotkacie też na pewno duży b(p)isiorowy autobus. To dopiero dziwactwo. Kierowcą jest Pan <b>Jarosław Serdeńko-Kaczyński</b>. O tym kierowcy mówią, że wie co robi. Ale czy naprawdę? Niestety widzieliśmy ostatnio ostre skręty w lewo. Nie tak dawno, przed ostatnim rozdaniem indywidualnych <b>praw</b> jazdy powiedział, że <i>"<b>Józe</b></i></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><i><b>f Brzytwa-Oleksy</b> (...) to polski lewicowy polityk starszo-średniego pokolenia"</i>. A przecież wszyscy gościa pamiętamy. Jeździł ostro po lewych krawężnikach.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">A niedorzecznik </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><b>Serdeńko-Kaczyńskiego</b></span><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;">, Pan </span><span class="Apple-style-span" style="font-family: Times, 'Times New Roman', serif;"><b>Adam Lewoskręt-Hofman </b></span><span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px;">n</span><span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px;">a Kongresie b(p)iorowego autobusu apelował o zbliżenie z radykalną lewicą <b>Grzegorza Zapatero-Napieralskiego</b>.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px;">Uważajcie na ten autobus, drodzy kursanci, uważajcie!</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Niebezpieczne jest też to, że co chwilę wypadają z niego różni pasażerowie. Paru z nich stworzyło już nawet własny autobusik. Kieruje nim Pani <b>Joanna (K)Luzik-Rostkowska</b>. Ona nawet za bardzo nie ukrywa, że co jakiś czas chętnie "wydarłaby" na lewo.</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Tak, drodzy kursanci, dziwna się stała ta nasza Polska Droga. Ci, co obiecują, że na pewno pojadą po <b>prawej</b> stronie nagle znajdują się koło rowu po lewej. Trzeba bardzo uważać i mieć <b>ograniczone zaufanie</b>.</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Ale czy jest choć jeden kierowca, który nie wywinie nam numeru?</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Kursanci, patrzcie na ręce wszystkim, ale ja znam takiego. Polecam Wam jeden autobus. Jeździ w kolorach granatu. A za kierownicą siedzi Pan <b>Marek Zawisza-Jurek</b>. Jeszcze mu się nie zdarzył skręt w lewo. Autobus może nie największy, ale taki jakiś przyjemny, swojski. I ma jedną zaletę. Kierowca po prostu <b>nie potrafi</b> skręcać w lewo! Nie dlatego, że brak mu umiejętności, skądże! <b>Marek Zawisza-Jurek</b> wyznaje zasadę, że na naszej Polskiej Drodze jeździć wolno <b>tylko </b><u style="font-weight: bold;">po prawej</u> stronie. No i jest chyba jedynym jakiego znam, który <b>jak mówi, że coś zrobi, to zrobi!</b> </span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Inni <b>jak mówią, że coś zrobią, to mówią</b>...</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;"><br />
</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Kursanci, pamiętajcie! Idą dziwne czasy. To Wy, a nie Wam będziecie rozdawać <b>prawa </b>jazdy. Rozdawajcie je mądrze. No i uważajcie na wszystkich skręcających w lewo!</span></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="color: #090909; font-family: Georgia;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: 15px; line-height: 20px;">Na naszej <b>Polskiej Drodze</b> obowiązuje ruch <b>prawo</b>stronny!</span></span>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-48197165996066759452011-03-06T21:15:00.003+01:002011-04-03T21:07:56.449+02:00Prawica Rzeczypospolitej startuje samodzielnie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://prawicarzeczypospolitej.org/gfx/logo/logo_od.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="65" src="http://prawicarzeczypospolitej.org/gfx/logo/logo_od.jpg" width="200" /></a></div>5 marca 2011 roku Zjazd <b>Prawicy Rzeczypospolitej</b> podjął uchwałę o samodzielnym starcie w wyborach parlamentarnych jesienią 2011.<br />
<br />
Pewnie niektórzy z Was zapytają: "Po co? Nie macie szans. Znowu będą tylko zmarnowane głosy."<br />
Na takie pytania odpowiedź jest krótka. <b>Dość już zmarnowanych głosów!</b> Dość już głosów oddanych na partie, które uparcie postanowiły z polityki zrobić sobie jarmark, dla których najważniejszym działaniem "psiolitycznym" jest niszczenie siebie nawzajem. Dość!<br />
<br />
Dzisiaj każdy głos oddany na Platformę Obywatelską lub Prawo i Sprawiedliwość jest głosem <b>zmarnowanym!</b> Obie partie to udowodniły. I to wielokrotnie.<br />
Jak dotąd każde wybory przynosiły rozczarowanie. Rozczarowanie partiami, które głosiły hasło rewolucji moralnej, a potem całkiem niemoralnie w polityce postępowały. Rozczarowanie partiami, który szły do wyborów ze sztandarami pełnymi frazesów o reformowaniu kraju, a kończyły na nic-nie-robieniu.<br />
Dzisiaj Polski nie stać na to, aby znowu obywatele oddawali swoje głosy tylko po to, aby <b>zablokować</b> inną partię. <b>Pora wybierać</b>, czas blokowania się kończy.<br />
<br />
Rządy najpierw PiS-u, potem PO sprawiły, że zupełnie spokojnie u ich boku wyrosła staro-nowa lewica. SLD Napieralskiego, które jest znacznie groźniejsze dla kraju niż SLD Millera. Skrajna lewica może czuć się dzisiaj tak mocna tylko dlatego, że obie główne partie nie spełniają ról, jakie wyznaczyli im wyborcy. Jedna nie rządzi, a druga nie jest realną opozycją! A i jedna i druga dają wyraźne sygnały, że "w imię dobra wspólnego", tylko po to, aby "tej drugiej" do władzy nie dopuścić, są gotowe podjąć parlamentarną współpracę z polskim Zapatero. Obie główne partie podjęły już z nim polityczny flirt w walce o publiczne media. Obie w tej idiotycznej walce straciły instynkt propaństwowy. Obie oślepły...<br />
<br />
Prawica Rzeczypospolitej, jak czytamy w uchwale Zjazdu, "chce budować realną reprezentację parlamentarnej prawicy chrześcijańsko-konserwatywnej." Chce stworzyć wyborcom o poglądach konserwatywno-chrześcijańskich realną szansę. Czy szansę na zwycięstwo parlamentarne? Nie wiem.<br />
Ale przynajmniej szansę na czyste polityczne sumienie. Szansę na to, że po wrzuceniu głosu do urny nie będziemy sami sobie zarzucali, że przyczyniliśmy się do wzmocnienia potwora.<br />
Koniec bajki. Potwory do domu... :)<br />
<br />
"W kampanii wyborczej Prawica przedstawi program gospodarczy na rzecz wolnej przedsiębiorczości i praw rodziny. Jego najważniejszymi punktami będzie radykalne uproszczenie systemu podatkowego oraz zmniejszenie podatków bezpośrednich płaconych przez rodziny".<br />
Nie mniej ważną sprawą jest przebudowa systemu politycznego. <b>Musi nastąpić koniec</b> władzy partyjnego aparatu, <b>partyjnej oligarchii</b>. Osiągniemy to poprzez zmianę Kodeksu Wyborczego - wybory jednomandatowe nie tylko do Senatu - okręgi jednomandatowe konieczne są także wyborach do Sejmu. Musi też nastąpić zasadnicza zmiana w systemie finansowania partii politycznych. Albo całkowita likwidacja tego instrumentu, który "betonuje" scenę polityczną, albo jego radykalna zmiana.<br />
Nie jest normalną sytuacja, w której to nie brak wyborców, ale system polityczny uniemożliwia realne funkcjonowanie partii. Ktoś, kto tego nie dostrzega, nie rozumie demokracji.<br />
<br />
Jaki jest nasz konkretny cel? Prosty. W najbliższych wyborach będziemy prosić Polaków - tych, którzy z Prawicą byli zawsze oraz tych, którzy mają powyżej dziurek w nosie tego, co w naszym kraju się dzieje dzisiaj - o głosy. A konkretnie o <b>co najmniej </b><u style="font-weight: bold;">milion głosów</u>. Taki wynik pozwoli nam, jako środowisku politycznemu wywierać realny wpływ na sytuację w Parlamencie. Tylko ślepi politycy tłumaczą swoje niedołęstwo tym, że nie mają większości parlamentarnej.<br />
Chciałbym przypomnieć, że <b>Marek Jurek</b> <b>nie miał </b>większości parlamentarnej potrzebnej do zmian Konstytucji w sprawie zabezpieczenia praw dziecka nienarodzonego, a prawie to osiągnął. Na drodze stanęła nie zbyt mała ilość głosów, ale zła wola...<br />
Chciałbym przypomnieć, że <b>Marek Jurek nie miał</b> partyjnej większości parlamentarnej, a jednak przeforsował w Parlamencie wprowadzenie ulgi prorodzinnej. Korzystamy z niej ciągle. A było to pomimo sprzeciwu p. Zyty Gilowskiej, Ministra Finansów.<br />
<br />
Nie zawsze wygrywa najsilniejszy, najliczebniejszy. Często wygrywa ten, który <b>wie, co chce zrobić </b>i ma wystarczającą ilość woli rozumienia <b>ponad sztucznymi rowami,</b> rowami, które są kopane tylko po to, aby były usprawiedliwieniem dla własnego nieróbstwa lub niekompetencji. Wygrywa ten, który ma wystarczająco dużo <b>dobrej woli i determinacji.</b><br />
Nam ani wiedzy, ani chęci porozumienia, ani determinacji nie zabraknie. To gwarantujemy! :)<br />
<br />
Prawica Rzeczypospolitej kierując się zasadą solidarności zaprasza także na swoje listy wyborcze środowiska katolickie, ludowe i narodowe. Wszystkie, którym po drodze do Polski zdrowej, normalnej. Do Polski, która będzie szansą dla każdego z nas.<br />
<br />
Pomóżcie nam, pomóżcie nam uzyskać <b>co najmniej <u>milion głosów</u>!</b>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-88972480467127347992011-02-25T15:31:00.000+01:002011-02-25T15:31:04.154+01:00O rodzinie ciąg dalszy...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR0ft5yfPsP6HrMtMLpQrPRXBgUJ2gAqOoo3GPQGMHeqD0gE4JL" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="198" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcR0ft5yfPsP6HrMtMLpQrPRXBgUJ2gAqOoo3GPQGMHeqD0gE4JL" width="200" /></a></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Jako rodzice jesteśmy odpowiedzialni za realizację czwartego przykazania, ale jak to robić w dobie rozluźnienia obyczajów – karcić czy nie? Może mnie oskarżą o „znęcanie się”?<span style="mso-spacerun: yes;"> </span></span></i></b></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">W Księdze Wyjścia czytamy znane nam słowa: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”</i>. (Wj 20,12)<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Chętnie po nie sięgamy. I słusznie. Ale najpierw musimy sobie zdać sprawę, że to przykazanie nie jest kierowane (a przynajmniej nie przede wszystkim) do dzieci. Jahwe objawił je Izraelitom, ludziom dorosłym! Czy to znaczy, że nie obowiązuje ono dzieci? Oczywiście, że obowiązuje! Ale warto tę prawdę ciągle mieć przed oczyma. Że jest ono skierowane przede wszystkim do mnie. I mówi o relacjach z moimi rodzicami. Wtedy może łatwiej będzie wymagać tego samego od moich dzieci.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Pamiętacie? Czyny mówią głośniej niż słowa. Jaką moją postawę wobec moich rodziców widzi lub widziało moje dziecko? Od tego muszę zacząć! Znowu, nie rozpoczynajmy od postawienia wymagania, zacznijmy od dobrego świadectwa. Wtedy znacznie łatwiej oczekiwać dobrej postawy dzieci wobec mnie. Znacznie łatwiej wymagać.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Święty Paweł w liście do Efezjan bardzo trafnie ujmuje tę prawdę o wzajemnej relacji rodziców i dzieci.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">„Dzieci, bądźcie posłuszne w Panu waszym rodzicom, bo to jest sprawiedliwe. Czcij ojca twego i matkę - jest to pierwsze przykazanie z obietnicą - aby ci było dobrze i abyś był długowieczny na ziemi. A [wy], ojcowie, nie pobudzajcie do gniewu waszych dzieci, lecz wychowujcie je stosując karcenie i napominanie Pańskie!”</span></i><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"> (Ef 6, 1-4)<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Nasze dzieci są nam winne posłuszeństwo. Są nam winne szacunek. Ale i posłuszeństwo <o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">i szacunek nie rodzą się same! To tak samo jak z autorytetem. Jestem posłuszny, bo wierzę, że chcesz dla mnie dobra. Szanuję Cię, bo w Tobie widzę dobro i jestem wdzięczny za to, że mnie nim obdarowujesz. To musi być relacja wzajemna. Nie można po prostu <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">zażądać</b> wypełnienia czwartego przykazania. A przynajmniej będzie to mało skuteczne.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Zdrowa relacja z dzieckiem od samego początku sprawia, że ono jest mi posłuszne. Czy zawsze? Nie. Czy we wszystkim? Nie. Ale z tych małych buntów musimy wychodzić mądrze. Pamiętaj, że tłem wszystkiego o czym mówimy jest moja dojrzała miłość do dziecka. Wtedy mam pełne prawo stawiać wymagania. Ustalać zasady postępowania. A kiedy już je w miłości przekażę, to muszę być konsekwentny. Dziecko, nawet małe, podświadomie oczekuje poważnego traktowania. Nie uzyskamy szacunku, jeżeli będziemy rzucać słowa na wiatr. Dziecko <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">oczekuje i potrzebuje </b>naszej konsekwencji.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ale zobacz, że o tej konsekwencji mówimy zwykle w kontekście karcenia. A co z pochwałą? Sami, jako „duże dzieci” oczekujemy od naszego szefa, że zauważy naszą dobra pracę. Irytuje nas, gdy odzywa się do nas tylko po to, aby nas zganić. Nasze dziecko potrzebuje pochwały jak tlenu. I nie bójmy się chwalić. Zawsze, gdy jesteśmy mu wdzięczni za to, że dotrzymało naszych umów, nie złamało zasad. Nie wierzmy w to, że pochwała „zepsuje” nasze dzieci.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ale gdy dziecko złamie ustalenia, a stanie się na pewno, nie bójmy się karcenia. Tak jak pisał św. Paweł, mamy <i style="mso-bidi-font-style: normal;">stosować</i> <i style="mso-bidi-font-style: normal;">karcenie i napominanie <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">Pańskie</b>.”</i> Czyli nawet w karceniu musimy okazać naszą bliskość. Nawet wtedy, gdy musimy ukarać nasze dziecko, ono powinno wiedzieć, że jest przeze mnie kochane.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kiedy przychodzi już ten czas, gdy musimy korzystać z naszej rodzicielskiej władzy, to pamiętaj, aby nie robić tego w pierwszym gniewie. Nie pozwól, aby dziecko potraktowało karcenie jako wyraz Twojego braku samokontroli. Kiedy trudno Ci się opanować, to odeślij dziecko do jego pokoju. Poproś je, gdy będziesz w stanie rozmawiać spokojnie. Czy to będzie klaps, czy inna kara, dla dziecka będzie znacznie dotkliwsza i skuteczniejsza, gdy uświadomi sobie, że to Ciebie kosztuje. Że zadało Tobie ból. <o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Warto wtedy powiedzieć, że <i style="mso-bidi-font-style: normal;">właśnie dlatego, że <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">je kochasz</b> nie możesz zgodzić się na takie zachowanie. I właśnie dlatego, że <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">kochasz <u>musisz</u></b> je ukarać.</i> <o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Dziecku łatwo przetrzymać nawet surową karę, jeżeli jest ona wyrazem gniewu. Stanie się nawet swego rodzaju usprawiedliwieniem. Nie pozwól, aby Twoja nieroztropna miłość była <b style="mso-bidi-font-weight: normal;">usprawiedliwieniem</b> dla złego postępowania. To Ty jesteś dorosły w tej relacji i Twoja miłość wyrażana nawet w karceniu musi być dojrzała. Tam, gdzie dużo emocji, tam mało miłości.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Kiedy już skarcisz swoje dziecko, to bądź wielkoduszny. Nie wolno karać wiele razy za to samo. Staraj się nie objawiać żadnych złych emocji, wprost przeciwnie spróbuj wyrazić prawdziwą miłość. Ale w karceniu bądź konsekwentny. Jeżeli to miał być tydzień bez komórki, to ani dnia krócej. Pamiętaj, że to Ty jesteś dorosły, a Twoje dziecko tak naprawdę potrzebuje, abyś traktował je serio. Ono to zniesie z godnością. <o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">I jeszcze jedno. Może stać Cię na inne sposoby karcenia, niż tylko klaps? On jest często wyrazem bezradności.<o:p></o:p></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><br />
</div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12.0pt; line-height: 115%;">Ano tak, mogą Cię oskarżyć… Nie martw się, dzisiaj mogą Cię oskarżyć o prawie wszystko. O to, że do córki powiesz „Kochanie”, o to, że do żony powiesz „Żono” (a nie „partnerko”). Nie dajmy się zwariować. Kochajmy mądrą miłością, a resztę… oddajmy Panu Bogu. :)<o:p></o:p></span></div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-15170552146320725612011-02-22T19:25:00.001+01:002011-02-22T21:05:02.080+01:00Trochę o rodzinie...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRRpjKXRYZRMzN4wWOv71aIyK-bSLK2TA_urt0HDXuBtsAyIAHImw" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><b><i><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><span class="Apple-style-span" style="font-size: small; font-style: normal; font-weight: normal; line-height: normal;"><b><i><span style="font-size: 12pt; line-height: 18px;">J</span></i></b></span>ak budować i zachować autorytet u swoich dzieci?</span></span></i></b></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: left;"><b><i><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span></span></i></b></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Rozważając taki temat warto ustalić sobie właściwą perspektywę. Być może niektórych z Was ona zaskoczy. „Nasze dzieci mają znacznie gorzej niż my!” Pomyślisz, że zwariowałem. Ale kiedy weźmiemy pod uwagę nasze dzieciństwo, to nam było <b>łatwiej</b> trzymać się zdrowych zasad. Nasze wybory były prostsze - po pierwsze było ich mniej, po drugie nie były tak wszechobecne i agresywne. Nie było takiej agresji mass mediów, Internetu, nie było też tak mocnego wpływu jeszcze biedniejszych moralnie rówieśników. Tak, nasze dzieci mają znacznie trudniej niż my mieliśmy.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">To dobra perspektywa, aby zastanawiać się nad naszym postępowaniem względem naszych mniejszych lub większych pociech. Pozwoli nam choć trochę zrozumieć ich bunty i toczone bitwy. Przecież nie po to, aby rozgrzeszać, ale po to, aby łatwiej dojść do sensownych wniosków. Aby zachować swój autorytet.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">No właśnie. Gdy mówimy o autorytecie rodziców, to my, dorośli zbyt często uważamy, że on nam się po prostu należy. Jestem ojcem – mam autorytet. Proste. Ale czy prawdziwe? <o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">No bo czym jest autorytet? Bardzo często kojarzy nam się z relacją poddania. Relacją wynikającą z władzy jednej osoby nad drugą. Autorytet dyrektora, policjanta, nauczyciela. Autorytet, który wypływa z formalnej relacji, relacji zwierzchnictwa.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Czy w związku rodzica i dziecka o taki autorytet powinno chodzić? Czy naprawdę najlepszym tekstem ojca (czy matki) jest tekst: „Masz mnie słuchać, bo jestem Twoim ojcem!” Taki styl relacji może i był skuteczny. Ale na pewno nie zawsze, a jeszcze pewniej nie dzisiaj.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Jak więc rozumieć posiadanie autorytetu? W tak postawionym pytaniu już tkwi fałszywa teza. Że autorytet „się posiada”. Nie, autorytet, czyli relację wynikającą z zaufania i przyjaźni ciągle się buduje. Stale się tworzy i umacnia.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Niedobrze by było, abyśmy zamarzyli sobie o autorytecie automatycznym. „Bo tak ma być!” Nasze rodziny byłyby chore, nasze relacje z dziećmi rozpaczliwie nieudane.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Zastanówmy się nad najważniejszą relacją w świecie. Relacją Boga do człowieka. Pan Bóg mógł sprawić, że każdy z ludzi uznawałby w Nim najważniejszy autorytet. Jednak tego nie zrobił. Więcej, nie chciał tego. Nie chciał, aby oddanie, miłość człowieka wynikała z braku innej możliwości. Pan Bóg zgodził się nawet na to, że niektórzy z nas odrzucą Jego miłość tylko po to, aby inni zechcieli ją w wolny sposób przyjąć. Przyjąć autorytet Boga w wolności. <o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Może patrząc na idealnego Ojca łatwiej nam będzie być choć trochę lepszymi rodzicami?<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Bo tak naprawdę o wiele ważniejsze jest to, jakimi rodzicami jesteśmy, niż to, jakimi są nasze dzieci. To taka kolejność powinna dominować w naszym myśleniu, w budowaniu naszych rodzinnych relacji.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-indent: 35.4pt;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Nasze dziecko nie potrzebuje jeszcze jednego elementu w swoim świecie, który chce jedynie wydawać rozkazy. Nasze dziecko rozpaczliwie poszukuje kogoś, kto je naprawdę pokocha, kto zechce je zrozumieć. Tylko w taki sposób, będąc obok w przyjaźni możemy <b>budować</b> swój rodzicielski autorytet. O wychowywaniu mówi się jako o przyjaznym towarzyszeniu, o życzliwym byciu blisko drugiej osoby. Nie słowa, nie rozkazy sprawią, że nasze dziecko naturalnie zaakceptuje nasz autorytet. Niezwykle ważne jest, aby nasze słowa nie były rozbieżne z tym, jak sami postępujemy. Idealnie jest, gdy od dziecka wymagamy tego, co sami realizujemy. Od spraw drobnych do bardzo ważnych. To nie jest tylko slogan, że świat, że nasze dzieci nie potrzebują nauczycieli, a przynajmniej nie przede wszystkim, <b>one potrzebują świadków</b>. Świadków, którzy ukażą dobre, pobożne życie. Świadków, którym zechcą zaufać. Bo czyny są głośniejsze niż słowa. Bo człowiek, nawet ten młody, ufać będzie czynom. Dobrym czynom.<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Autorytet to relacja wypływająca z uznania miłości. „Wierzę, że mnie kochasz, dlatego Ci ufam! Dlatego jesteś dla mnie <b>autorytetem</b>.”<o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"> Trochę odeszliśmy od stereotypowego myślenia o autorytecie jako o atrybucie <b>władzy rodzicielskiej</b>. Ale tak naprawdę to jest sedno. Władza ma sens wtedy, gdy wypływa z miłości, z prawdziwej chęci obdarowania drugiej osoby dobrem. Takie same mechanizmy rządzą światem rodziny. Najpierw kochajmy nasze dzieci, <b>okazujmy</b> tę miłość. Potem dopiero stawiajmy wymagania. To nie są dwa światy. To jest właściwie uporządkowany świat. <o:p></o:p></span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">Gdy mówię o miłości, to mówię o miłości prawdziwej, mądrej, nie takiej, która na wszystko się zgadza. Bo taka bezmyślna postawa nie jest miłością, choćby nie wiem jak chciała być za nią uznana.</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;"><br />
</span></span></div><div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;"><span style="font-size: 12pt; line-height: 115%;"><span class="Apple-style-span" style="font-family: Georgia, 'Times New Roman', serif;">cdn. :)</span></span></div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-21699037344660521742011-01-24T18:33:00.003+01:002011-01-24T18:47:40.860+01:00Czy kompromis jest wartością?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSGfc3uRuk4lkqiG32NQsgsOkGnFrZk0Z7k0Ton6i-2hKitVnAn7w" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="132" src="http://t2.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSGfc3uRuk4lkqiG32NQsgsOkGnFrZk0Z7k0Ton6i-2hKitVnAn7w" width="200" /></a></div><span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Na kanwie bardzo ciekawej dyskusji, którą ostatnio odbyłem chciałbym troszkę tak, jak w tytule. ;)</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">No właśnie, czy część prawdy, część wartości to jeszcze prawda? Czy to jeszcze wartość? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Wiem, że dzisiejszy świat mówi jasno: "Kompromis to <b>największa wartość</b>!" Ale kiedy postawimy pytanie "Dlaczego?", to często zamiast rzeczowej odpowiedzi słyszymy coś o oczywistych oczywistościach.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">A sprawa na pewno warta jest przemyślenia. No bo czym jest kompromis? </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;">Za Wikipedią powtarzam: </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="font-family: inherit;"><i>"<b>Kompromis</b> - </i><span class="Apple-style-span" style="line-height: 19px;"><i>metoda rozwiązania <span class="Apple-style-span" style="color: black;">konfliktu,</span> oznaczająca wspólne stanowisko, możliwe do przyjęcia dla stron <span class="Apple-style-span" style="color: black;">negocjujących. </span></i></span></span><span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><i>Wbrew obiegowej opinii kompromis nie jest optymalnym rozwiązaniem konfliktu, ponieważ oznacza konieczność rezygnacji z części interesów każdej ze stron."</i></span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Czyli w naturę kompromisu wpisany jest konflikt. Konflikt interesów, konflikt wartości. I rzeczywiście, to co proponuje kompromis w sytuacji konfliktu, to nic innego, jak ustąpienie ze swoich dotychczasowych stanowisk. "Odpuszczenie" tam, gdzie jestem przekonany, że mam rację. Czyli kompromis zawsze ma swoją cenę. Cenę, którą płacą obie strony. I tutaj chyba leży największy problem. Jaką cenę mogę zapłacić za rozwiązanie konfliktu, a jakiej płacić mi nie wolno?</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Gdy mówimy o kompromisie, o jego cenie, to konieczne jest rozróżnienie dwóch sfer. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><b>Sfery przekonań oraz sfery działań</b>. Moim zdaniem w sferze przekonań, w sferze mojej etyki nie ma miejsca na kompromis. Moje poglądy na istotne dla mnie sprawy nie mogą ulec zmianie. Nawet wtedy, gdy w sferze działań zgodziłem się "ustąpić" pół kroku. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Ze względu na życie społeczne, na wypracowanie jakiegoś stanowiska, np. rozwiązanie problemów w rodzinie, ale także stanowienie prawa - <b>kompromis wydaje się być konieczny</b>. Kompromis w sferze działania. Chyba tylko w taki sposób możemy dojść do wspólnych stanowisk, nawet wtedy, gdy każdy z nas wyznaje trochę inne. Ale przecież jesteśmy rodziną, miejscem pracy, czy w końcu społeczeństwem.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Bez niego pozostaniemy albo zatomizowanymi środowiskami, albo nawet samotnymi wyspami. </span><span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Tak więc kompromis tak rozumiany wydaje się być wartością.</span><span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"> </span><span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Albo trochę inaczej - środkiem, dzięki któremu do jakichś wartości dochodzimy. Do wspólnego działania.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">I powoli docieramy do problemów, jakie kompromis ze sobą niesie. Problemem dzisiejszych czasów, dzisiejszego człowieka jest "giętki kręgosłup". Wielu z nas "startuje" z wyrazistymi, jasnymi poglądami. <b>Ale potem uznając kompromis w działaniu przenosi go jednocześnie do swoich przekonań</b>. I jasna przejrzysta granica, którą miałem przed dochodzeniem do kompromisu nagle we mnie samym zostaje przesunięta. Zamiast podmiotu, który na kompromis się zgadza zachowując swoje jasne przekonania staje się przedmiotem, który godzi się na kompromis i jednocześnie linię kompromisu przesuwa w swoim sumieniu jako nową granicę zgody. </span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Temu czarowi "nowoczesności" podlega wielu nawet mądrych ludzi. Pytani np. o stanowisko w sprawie aborcji zaczynają mówić językiem kompromisu!!! Czym innym było ustalenie prawa, które gwałci moje sumienie, ale poprawiało sytuacje prawną dzieci nienarodzonych, a czym innym jest przyjęcie tego prawa jako nowej normy moralnej w moim życiu. <b>To jest niedopuszczalne!</b> Jeżeli tak postąpię, to każdy następny konflikt rozwiązany będzie tylko dalej idącym kompromisem. A ja będę zagłuszał swoje sumienie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><b>Na kompromis w świecie moich poglądów nie ma miejsca</b>. Ja mogę przyjąć do wiadomości, że w działaniu nie będę eksponował swoich najostrzejszych poglądów. Tylko po to, abyśmy wspólnie mogli funkcjonować. <b>Ale te poglądy są nadal moimi poglądami!</b> Nie wyrzekam się ich! Wprost przeciwnie, uważam, że w sumieniu jestem zobowiązany, aby także sferę działania doprowadzić do tego, aby była zgodna ze sferą moich przekonań. Choćby miałoby to zająć całe moje życie.</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;"><br />
</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Jednak tematu kompromisu nie można zostawić w tym miejscu. Trzeba jasno powiedzieć, że <b>w życiu każdego z nas są takie wartości, przy których nie ma miejsca na kompromis</b>. Gdzie nie mogę ani w sferze przekonań, ani w sferze działań odejść choćby na milimetr. Nawet gdyby prawo nakazywało mi to robić - nie wolno!</span><br />
<span class="Apple-style-span" style="line-height: 24px;">Są wartości, przy których jedyne, co mogę zrobić, to powiedzieć: "<b>Non possumus!</b>" </span>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-27778823139706438122011-01-16T16:27:00.002+01:002011-01-16T21:26:05.361+01:00Prawica Rzeczypospolitej proponuje.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc3/hs193.snc3/20071_101857296515322_100000731570040_48578_274010_n.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="133" src="http://sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc3/hs193.snc3/20071_101857296515322_100000731570040_48578_274010_n.jpg" width="200" /></a></div>15 stycznia 2011 r. członkowie i sympatycy Prawicy Rzeczypospolitej spotkali się na I. Samorządowym Zjeździe Prawicy Rzeczypospolitej.<br />
Sala w budynku warszawskiej "Pasty" była wypełniona po brzegi.<br />
<br />
Jako pierwszy głos zabrał Wiceprzewodniczący Partii, Marian Piłka. Przedstawił on swój obraz sytuacji politycznej w kraju i wypływające z niego trudności, ale i szanse.<br />
<br />
W drugiej części spotkania zaprezentowano najciekawsze osiągnięcia samorządowe Prawicy Rzeczypospolitej w minionych wyborach. Liczba oddanych na kandydatów PR głosów - to już ponad 250.000. W stosunku do porównywalnych wyborów do Europarlamentu jest to wyraźny postęp. Zauważalne jest zmęczenie dużej części wyborców dwupartyjnym, prowadzącym donikąd układem parlamentarnym. Widać wyczekiwanie na inną ofertę polityczną. Taką ofertą staje się Prawica Rzeczypospolitej. Ćwierć miliona oddanych głosów to już wielkie zobowiązanie.<br />
Warto zauważyć, że zarówno tworzenie struktur, jak i kampania wyborcza wciąż przebiega siłami społecznymi, bez żadnego budżetowego wsparcia finansowego. I przy widocznym dyskryminowaniu przez media...<br />
<br />
Spotkanie podsumował Przewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej - Marek Jurek. W czasie tego podsumowania padła bardzo ważna deklaracja. W sytuacji zmiany ordynacji wyborczej do Senatu na jednomandatową <b>Przewodniczący zadeklarował gotowość PR do rozmów z partiami centroprawicowymi na temat wspólnego startu do Senatu</b>. Byłaby to pierwsza od bardzo długiego czasu w polityce polskiej sytuacja szukania porozumienia, a nie nowych linii podziału. W przypadku podjęcia decyzji o współpracy w wyborach partie wystawiałyby w każdym okręgu wyborczym tylko jednego, wspólnego kandydata do Senatu.<br />
<br />
Ciekawe, czy Prawo i Sprawiedliwość oraz Polska jest Najważniejsza wykażą się gotowością do działania ponad niepotrzebnymi czasami i sztucznymi podziałami? Czy zobaczą w tej deklaracji szansę dla Polski?<br />
<br />
<i>PS. O spotkaniu, na którym byli przedstawiciele mediów oczywiście w mediach ani widu ani słuchu. Zdążyliśmy do tego przywyknąć, chociaż <b>jesteśmy przekonani, że przynajmniej media publiczne takie informacje zobowiązane są przekazywać.</b> Chyba, że otrzymały dyrektywę powielania układu parlamentarnego. Lub czekają na nowy gadżet Palikota...</i><br />
<i>Nie ma sprawy, damy radę. :)</i>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-91037426050399677732011-01-11T21:23:00.001+01:002011-01-11T21:35:54.143+01:00Chata z prawej :)<div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Chciałbym, aby tytuł mojego bloga był wyjaśniony. </div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Przyszedł czas na to, aby nazwa bloga mówiła trochę więcej o jego autorze. I stąd - "Chata z prawej".</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Jeśli pozwolicie, to rozwinę ten krótki przecież tytuł.</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">"Chata" bo wieś. Tak, jestem wieśniakiem, ;) całym sercem. </div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Razem z żoną w 1990 roku podjęliśmy decyzję o przeprowadzce. Przeprowadzce z miasta na wieś, z wojewódzkiego Olsztyna do sądeckiego Łącka. Na wieś... Tu mieszkam, tu wszyscy mnie znają, tutaj też ja znam wszystkich. Tego w mieście nie znajdę. Dla wielu to byłaby tortura, ja to kocham. </div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Tak to zawsze odbierałem. Wieś we mnie tętniła. Nie wiem do końca dlaczego. To wieś jest dla mnie symbolem tego, co we mnie istotne, co dla mnie ważne.</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;"><strong style="zoom: 1;">Konserwatyzm, religijność, rodzina</strong> - te wartości oczywiście są obecne także w miastach. Ale dla mnie tak naprawdę w naturalny sposób pulsują na wsi. Oczywiście wieś nie jest stanem idealnym, ale ja też ideałem nie jestem. Jeszcze... ;)</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;"><br />
</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;"><strong style="zoom: 1;">"Chata" ('The Shack')</strong> to książka Williama Paula Young'a.<br />
Książka przedziwna. Książka cudowna. Książka o Bogu, o czystej miłości. Książka, która mną wstrząsnęła, która bardzo "przeorała" moje serce, pogłębiła religijność. Nie czytałeś? Nie czytałaś? PRZECZYTAJ!!! :)</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">--------------------------------------------------------------------------------------</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">No a dlaczego chata <strong style="zoom: 1;">z prawej</strong>? </div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Eeee, chyba nie muszę wiele wyjaśniać. Jestem całym sercem konserwatystą. Wartości tradycyjne dotyczące etyki, rodziny - to są moje wartości. Głęboko buntuję się przeciwko polit-poprawnej nowomowie, przeciwko swoistemu dyktatowi mniejszości i zamykaniu ust większości.</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Tak, jestem człowiekiem "zaścianka, wieśniakiem, homofobem, katolem". Jak tylko mnie "jaśnie oświeceni" chcą nazwać. I dobrze mi z tym. Staram się szanować poglądy innych, nie jestem awanturnikiem, ale oczekuję tego samego w stosunku do siebie.</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Jestem też gospodarczym liberałem. Tu też stoję przy prawej ścianie. Najchętniej wszystko oddałbym w prywatne ręce. Uważam, że ostatecznie <strong style="zoom: 1;">prywatnie zawsze będzie lepiej niż państwowo</strong>.</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">-------------------------------------------------------------------------------------</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">No, to teraz wiesz o mnie trochę więcej. Mieszkam w chacie. Tej po prawej. ;)</div><div style="color: #090909; font-family: Georgia; font-size: 15px; line-height: 20px; margin-bottom: 0px; margin-left: 0px; margin-right: 0px; margin-top: 0px; padding-bottom: 10px; padding-left: 0px; padding-right: 0px; padding-top: 0px; zoom: 1;">Wpadnij czasem. Zapraszam. :)</div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-76949113881692536532011-01-10T20:10:00.001+01:002021-04-11T16:24:36.304+02:00Demografia i plastik<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div>Rządzenie przypomina trochę leczenie. Władza nie jest konieczna, albo nie musi działać wtedy, gdy wszystko jest w jak najlepszym porządku. <br />
Ale takiej sytuacji nie ma nigdy. Władza zawsze zderza się z problemem. A co jest istotą władzy? Wydaje mi się, że można to ująć w trzech punktach.<br />
1. <strong>Diagnoza</strong> - rozpoznanie problemów.<br />
2. <strong>H</strong><strong>ierarchizacja tych problemów</strong> - musimy wiedzieć, co jest pierwszym problemem, a co wynikającym z niego.<br />
3. <strong>Podjęcie działań adekwatnych</strong> do powagi problemów. Takich, które mają na celu rozwiązanie ich na stałe, a nie ich "zatapetowanie".<br />
Coraz więcej osób w Polsce zgadza się co do tego, że podstawowym problemem naszego kraju jest kryzys demograficzny. Kryzys, który zagraża juz nie tylko finansom Państwa, ale wprost jego egzystencji. Brak działań w tej dziedzinie lub podjęcie działań nieadekwatnych do wielkości problemu jest największą szkodą, jaką rządzący mogą sprawić społeczeństwu.<br />
<br />
-------------------------------------------------------------------<br />
Premier Donald Tusk na konferencji prasowej żartobliwie wypowiedział się m.in. na temat demografii:<br />
<em><strong style="background-color: transparent; border-width: 0px; font-size: 12px; margin: 0px; outline-width: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">"Donald Tusk: </strong>Bomby demograficznej nie rozbroi nikt, poza nami samymi. My możemy napisać 150 ustaw, zbudować 65 systemów emerytalnych, a <strong style="background-color: transparent; border-width: 0px; font-size: 12px; margin: 0px; outline-width: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">bomba demograficzna po polsku nazywa się: za mało dzieci</strong>.<strong><span style="text-decoration: underline;"> A skoro za mało dzieci, to nie trzeba pisać ustaw, tylko wziąć się do zupełnie innej roboty.</span> Redaktor pyta, jakiej konkretnie? No odsyłam do... do czego?</strong></em><br />
<em><strong style="background-color: transparent; border-width: 0px; font-size: 12px; margin: 0px; outline-width: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">Rzecznik rządu Paweł Graś: </strong>Wyjaśnimy po konferencji panu redaktorowi. (śmiech)</em><br />
<em><strong style="background-color: transparent; border-width: 0px; font-size: 12px; margin: 0px; outline-width: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">Donald Tusk: Do czegoś, do kogoś..."</strong></em><br />
-------------------------------------------------------------------<br />
Pomimo żartobliwego tonu bardzo smutna wypowiedź. Oto mamy sytuację, że Premier chyba nawet dobrze zdiagnozował problem - "bomba demograficzna", ale nie ma zielonego pojęcia o jego wadze ani o tym, jak nań zaradzić.<br />
To banalna wypowiedź, że ostatecznie to decyzje ludzkie (a raczej ich brak) sprawiają, że jest nas coraz mniej. Ale sprowadzenie problemu tylko do tego? To już polityczna ignorancja.<br />
Mądry polityk juz miałby przygotowany szeroki pakiet ustaw.<br />
Ustaw wspierających decyzję tych, którym trudno na dzieci się zdecydować.<br />
Począwszy od systemu podatkowego przyjaznego rodzinie (takiego, w którym automatycznie każde dziecko sprawi, że zapłacę <strong>mniej podatku</strong>), poprzez rozwiązania pracownicze wspierające matkę, wspierające pracodawców zatrudniających młode matki, przez ułatwienia urlopowe.<br />
I to ma być system. Nie doraźne działania. Bo "bomba demograficzna" nie jest doraźnym zjawiskiem. Jest problemem systemowym.<br />
<br />
Pan Premier zdiagnozował. I mówi nam: <strong><em>"Bierzcie się do roboty..." </em></strong>-<strong><em> </em></strong>rozwiązanie<strong><em> </em></strong>błyskotliwe, dowcipne, ale zupełnie nieprzydatne. Nieadekwatne do problemu. Totalnie plastikowe...Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2841349256590180864.post-15254504877959300002011-01-10T20:03:00.000+01:002011-01-10T20:03:53.567+01:00Palikot... Niech Pan Bóg nad nim się zlituje.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTf3WyUfaAguXqlBCmQLJtHm2wTmthre9H5temfk3SpXdcpHhY&t=1&usg=__eAp9YyOuJu9X9FtpQHEKp3z4sog=" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="http://t1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTf3WyUfaAguXqlBCmQLJtHm2wTmthre9H5temfk3SpXdcpHhY&t=1&usg=__eAp9YyOuJu9X9FtpQHEKp3z4sog=" width="143" /></a></div>Można mieć dowolne poglądy. Dla ich wyrażania można też zakładać ruchy, stowarzyszenia czy partie. Oczywiście, że można... <br />
Można nie lubić Kościoła. O biskupach można mieć jak najgorsze zdanie. Można pikietować ich urzędy. Można...<br />
Można uważać, że Kościół jest wrogiem Państwa. Można uważać nasz kraj za taliban. Można zgodnie ze swoimi poglądami protestować. Można...<br />
Właściwie wszystko można. Można...<br />
Wszystko można, ale czy wszytko wolno???<br />
Czy wolno dowolnie przekraczać wszelkie granice? Bo, że można, to wiemy.<br />
<br />
Janusz Palikot wziął krzyż, wziął kartę symbolizującą Konstytucję. Ten symbol Konstytucji przybił do krzyża...<br />
Ale przecież na Krzyżu nie było Konstytucji.<br />
<br />
<div style="text-align: center;"><strong>Na Krzyżu, DO KRZYŻA przybity był człowiek.</strong></div><div style="text-align: center;"><strong>Ja wierzę, że Bóg-Człowiek - Jezus Chrystus.</strong></div><div style="text-align: center;"><br />
</div>Czy z krzyżem można zrobić wszystko? Czy w społeczeństwie ludzi uczciwych można z krzyżem wszystko zrobić? <strong>Wiem, ze można, ale czy wolno??? </strong><br />
Janusz Palikot zrobił rzecz haniebną. Janusz Palikot przesunął wszelkie granice. Janusz Palikot chce uwolnić nasze Państwo od Kościoła. A Konstytucję przybił do krzyża...<br />
<div style="text-align: center;"><strong>Boże, miej litość nad nim.</strong></div>Wiesław Prostkohttp://www.blogger.com/profile/06484209063603104568noreply@blogger.com0