Chata z prawej

Chata z prawej

sobota, 2 lipca 2011

Grecka tragedia, czyli ciemny lud wszystko kupi...

Wbrew tytułowi nie zamierzam analizować tutaj sytuacji gospodarczo-ekonomicznej Grecji. Nie znam się na tym.
Ale na przykładzie Grecji można wyciągać wiele lekcji.
Grecja jest okrutnym, ale doskonałym przykładem na to, co dzieje się ze społeczeństwami, co dzieje się z narodami, które w bezkrytyczny sposób przyjmują od swoich polityków jedynie to, co jest "miłe" do przyjmowania. I na to, co dzieje się z państwami, w których politycy zapatrzeni w "bożka" społecznych oczekiwań w walce o władze zrobią dosłownie wszystko, czego życzy sobie "lud"...
Grecja jest przykładem państwa, w której zupełny brak odpowiedzialności polityków nie spotkał się z żadną krytyczną reakcją społeczeństwa, a nawet przez wiele lat był przez to społeczeństwo nagradzany.
Socjaliści greccy od wielu lat sprzedawali swojemu narodowi łatwe życie. Bez znaczenia było to, że za to płacili wirtualnymi pieniędzmi. Że doprowadzili swój kraj do sytuacji, w której zadłużenie państwa wyniosło ponad 120% PKB...
Ktoś powie - "Szaleństwo!" Pewnie tak, ale przecież to prosta konsekwencja działań polityków, którzy uprawiają p(si)olitykę, a nie POLITYKĘ. Działań, przy których nikt nie pyta o to, czy to jest dobre, czy to jest słuszne, ale jedynie czy to da nam korzyść.
Z drugiej strony mamy społeczeństwo, które oddało pełnię władzy w ręce swoich "władców". Społeczeństwo bezrefleksyjnie przyjmujące wszystkie, najgłupsze nawet pomysły polityków tylko dlatego, że w krótkim terminie są przyjemne... Ot, trafił swój na swego. I razem zaszli do tego momentu. Nagle społeczeństwo doznało olśnienia, że politycy są "be", a politycy oprzytomnieli, czy raczej zostali brutalnie przez świat zewnętrzny "oprzytomnieni". I jedni i drudzy zapłacą za swoją bezmyślność, za życie nastawione na łatwiznę, wielką cenę...

Ale co ma piernik do wiatraka? Albo co ma Grecja do Polski?

Na pierwszy rzut oka rzeczywiście są to dwa światy. Przynajmniej jeśli chodzi o podejście do ekonomii i gospodarki. Nasze społeczeństwo jest zbyt doświadczone latami komunizmu, aby łatwo kupować tani populizm. A nasi politycy chyba wszystkich opcji w tym względzie zachowują podstawową przyzwoitość. Przynajmniej podstawową.

Ale jednak związki Grecji z Polską są. I to dość daleko idące. Może nie w dziedzinie pieniądza, ale postaw.
I u nich, i u nas dobrze ma się klasa psiolityczna. Dobrze mają się ludzie, którzy zamiast pytać o to, co jest dobre, co słuszne - pytają o to, co da większy pożytek ich partiom.
Mali politycy, których nie stać na posiadanie własnego zdania. Których jedyną misją jest z jednej strony hipnotyzowanie społeczeństwa, a z drugiej spełnianie jego zachcianek.

Oto Premier, Donald Tusk, który nie wprost, ale mówi, że kryzys rodziny zaszedł już tak daleko, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby prawnie sankcjonować "związki partnerskie", także homoseksualne. On nie pyta czy to dobre, nie pyta, czy społecznie słuszne. Konkluduje jedynie, iż jest już chyba "społeczna akceptacja"... Premier zapatrzony w siebie i zapatrzony w swoje odbicie w sondażach, badaniach opinii społecznej. Który jak mantrę powtarza tekst o tym, jak to dobrze jesteśmy postrzegani w Europie. Tak jakby postrzeganie przez innych stałą się nową normą moralną.

A z drugiej strony przywódca opozycji, Jarosław Kaczyński, który sam już chyba nie wie, czy o postkomunistach będzie mówił "lewica", czy "postkomuniści", czy Edward Gierek to patriota, czy też zdrajca, czy Ślązacy to "zakamuflowana opcja niemiecka", czy też "śląskość to polskość"...

Obydwaj wymienieni Panowie konsekwentnie odmawiają prowadzenia realnej polityki. Odmawiają poszukiwania tego, co jest "dobrem wspólnym" i działania na jego rzecz.
Obydwaj konsekwentnie prowadzą swoje wojska do zwarcia. O głupstwa. A to o "obciachowość", a to o prorosyjskość czy proniemieckość, o spisek pod Smoleńskiem, o działanie na szkodę Państwa, o raporty...
Do wojenki każdy pretekst dobry. I partie, które z założenia mają być reprezentacją jakiejś części opinii społeczeństwa w różnych sprawach stały się swoistymi bojówkami do rozgrywania różnych "ustawek".
A społeczeństwo z otwartymi oczyma przygląda się... i kibicuje. Albo jednym, albo drugim. Zapatrzone w dzisiejsze igrzyska zapomina, że obok igrzysk istnieje realne życie. Istnieją realne potrzeby. Zapomina, że pyskówki, wojenki obu Panów mają jeden cel - podzielić nas tak bardzo, że hasło: "Uważajcie, bo ONI mogą wygrać wybory!" stanie się hasłem zupełnie wystarczającym do mobilizacji swojego elektoratu.
Nikt już nie zapyta o program, nikt nie zapyta o cele. Z obydwu obozów słychać tylko jeden okrzyk: "WODZU, RATUJ!!!".

Polska paranoja. Polska psiolityka.
Jak nigdy dotąd potrzeba ludzi odważnych, którzy potrafią powiedzieć, że ta droga prowadzi donikąd. Że dalej już tylko prawdziwe kamienie.
Potrzeba ludzi, którzy odważnie określą to, czym jest dobro wspólne, którzy z całą determinacją dla tego dobra będą działać. Czasami nawet wbrew własnemu społeczeństwu. Albo przynajmniej  nie przy jego pełnej aprobacie.

Bo przecież prawdziwa polityka nie jest paskudna! Prawdziwa polityka nie jest odrażająca!
Prawdziwa polityka, to działanie na rzecz CZŁOWIEKA, na rzecz najlepiej pojmowanego dobra. To sprawa szlachetna.
Ale czy my takiej polityki chcemy? Czy my jeszcze pytamy o to, co jest dobre?
Czy może wpatrujemy się w ekran telewizora z niecierpliwym oczekiwaniem na kolejny komunikat z "frontu walki politycznej" PiS i PO.

Kochani, POBUDKA!!! Jeszcze pora, aby się otrząsnąć, aby "wybudzić się" z tego koszmarnego snu.
Bo dobre, wartościowe jest jedynie PRAWDZIWE życie. Nie udawane.
Jeszcze pora na to, aby spojrzeć głęboko we własne sumienie. Aby także w życiu społecznym kierować się jego nakazami. Bo przecież ostatecznie tylko to jest ważne...

W Nowym Roku 2022 -> zasypmy rowy!!!

Takie nietypowe życzenia chcę nam złożyć... 😉 Kiedy myślę o odchodzącym roku, to choroba, która nas dotyka wcale nie jest najgorszą sprawą....