Chata z prawej

Chata z prawej

sobota, 30 kwietnia 2011

Malowidło na zaporze - prawda i iluzja...

W drugi dzień Świąt Wielkanocnych pojechaliśmy z rodziną na małą "włóczęgę". Pod Trzy Korony, przeszliśmy mostem w Sromowcach Niżnych na Słowację. Ot, tak na luzie trochę wspólnie spędzaliśmy czas. Potem zdecydowa-liśmy się pojechać jeszcze raz na zaporę na Jeziorze Czorsztyńskim. Piękne miejsce, które gromadzi w sobie mnóstwo doznań estetycznych - jezioro, góry, zamek niedzicki, a z drugiej strony potężna hydrologiczna budowla. Zawsze jest czym oczy nacieszyć. :)
Kiedy weszliśmy na zaporę nagle zadziwiło nas malowidło na drodze znajdującej się na szczycie zapory. Piękne dzieło dające zaskakujący efekt 3-D. Klasyczne dzieło street painter-ów.
Staliśmy wpatrując się w brukową kostkę, która dzięki dziełu artysty oszukiwała nasz wzrok. Wokół nas zaczęła gromadzić się coraz większa grupa zachwyconych ludzi. Wszyscy wpatrywaliśmy się w zadziwiający obraz. Próbowaliśmy trochę z nim się pobawić. Na przykład tak:


Ale po pewnym czasie naszła mnie refleksja. "Patrzę na zwyczajną kostkę brukową", która udaje coś, czym w istocie nie jest. Kiedy podniosłem głowę, na nowo zobaczyłem piękne szczyty Pienin. A po lewej rozlewała się prawdziwa woda Jeziora Czorsztyńskiego. Nie udawana. Ale ta kostka tak bardzo przyciąga wzrok...

Zapora na Jeziorze Czorsztyńskim świetnie oddaje dzisiejszą politykę. Wokół nas pełno realnych, ważnych  spraw. Ale polityczni "artyści" co jakiś czas malują na naszej "kostce brukowej" obrazy, które maja tworzyć niby-rzeczywistość, niby-prawdę.
Te obrazy często są tak sugestywne, że "zasysają" nasze emocje, porywają nas, a my za tymi sztucznymi wizjami idziemy. Idziemy tak dalece, że nie zauważamy rzeczywistości.
I wystarczą nam już dyskusje o "zielonej wyspie", o katastrofie smoleńskiej, o pomniku na Krakowskim Przedmieściu, o wszystkich innych graficiarskich sztuczkach.
I chciałoby się zawołać: "Ludzie, otrząśnijcie się! To iluzja!!!"
Ale nas ta brukowa, pomalowana kostka tak bardzo pochłania...

Malowidło na zaporze jest piękne, ma w sobie elementy realnego dobra. Polityczne malowidła są paskudne. Są cyniczne, ich celem nie jest bezinteresowne budzenie dobrych emocji, ich celem jest "zarządzanie ludzkimi emocjami". Najpierw je tworzą, potem rozbudzają, a na końcu nimi zarządzają.

I stąd wynika konieczność. Niezbędna potrzeba środowiska, które "politycznym malarzom" nie da się zahipnotyzować. Które będzie zajmowało się prawdziwymi, realnie istniejącymi problemami.
Ten kontekst pokazuje konieczność funkcjonowania środowiska prawicy chrześcijańskiej. Prawicy, która nie będzie zajmowała się niby-problemami, która podejmie prawdziwe sprawy, prawdziwe problemy.

Tym środowiskiem dzisiaj dla wielu z nas jest Prawica Rzeczypospolitej. Ludzie twardo stąpający po ziemi. Ludzie, którzy nie dają się zahipnotyzować inżynierom od zarządzania społecznymi emocjami.
Podnosimy sprawy konkretne, takie, które są żywotne dla obywateli, dla Państwa, dla nas.
Prawo do życia człowieka, przełamanie kryzysu demograficznego, prawdziwa partycypacja Państwa w kosztach wychowywania młodych obywateli (np. poprzez ryczałtowy zwrot VAT-u dla rodzin wychowujących dzieci), uwolnienie przedsiębiorców od opresyjnej polityki fiskalnej, obniżenie kosztów pracy itd.

To nie są sprawy, które rozbudzają emocje dzisiejszych polityków. One są niewygodne, bo trzeba wobec nich się jasno określić. Trzeba powiedzieć albo TAK, albo NIE. A to może być niebezpieczne, bo część wyborców skłonnych na nich głosować może mieć inne zdanie. Lepiej więc "malować obrazy", opowiadać polityczne bajki.

Miejmy otwarte oczy i bądźmy nie tam, gdzie najciekawiej, najgoręcej, ale tam, gdzie są prawdziwe sprawy, prawdziwe wartości.
Ja zapraszam Was, abyście byli z Prawicą Rzeczypospolitej. :)
Szukajcie kontaktu z ludźmi Prawicy, dołączajcie do nas. Nie dajmy się zwariować!


Prawica Rzeczypospolitej

sobota, 9 kwietnia 2011

Smoleńsk, podwójny ból...

2010 rok, 10 kwietnia, wojskowe lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku. Gęsta mgła, w oddali słychać silniki polskiego Tupolewa 154M.
Nagle huk, trzaski - i zaczęło się nieludzkie cierpienie...

Pierwszy ból
Żony, mężowie, matki, ojcowie, dzieci. W jednej chwili bliscy 96 ofiar katastrofy smoleńskiej zostali bez najbliższych sobie osób. Śmierć bliskich boli zawsze, ale chyba boli bardziej, gdy przychodzi w sposób zupełnie nieoczekiwany. I jest to ból najprawdziwszy, najbardziej ludzki. Wydarto z nas fragment naszego serca. Ktoś, kto był nam najbliższy odszedł... Jak dalej żyć? Czy cokolwiek tę ranę może zagoić?
A za chwilę lot do Moskwy. Dramat i ból narasta. Jak rozpoznać moją ukochana osobę? Czy jestem w stanie wytrzymać? Jak przetrwać tę nieludzką próbę...?
A po powrocie rodzą się bolesne pytania. Jak dalej żyć? Co powiedzieć dzieciom, rodzicom, jak przygotować siebie i bliskich na ostateczne pożegnanie?
I to rozpaczliwe pytanie, z którym ciągle muszę się zmagać: DLACZEGO??? Czy to się musiało stać??? Dlaczego to mój mąż, moja żona, mój ojciec, moja matka, mój syn, moja córka? Dlaczego.......?


Pierwszy ból jest taki sam dla wszystkich, którzy stracili w Smoleńsku swoich bliskich. Bez znaczenia na polityczne barwy, na historię, na wykształcenie... Ludzki, prawdziwy ból... Ból, który może człowieka złamać. Ale może też go uszlachetnić. Pokazać, jak kruche jest nasze życie, jak delikatne jest to, co kochamy, jak bardzo trzeba kochać tych, którzy są przy nas...

Ten pierwszy ból był w jakiś sposób dzielony przez cały naród. Wszyscy osłupieliśmy. Krzyknęliśmy: "To niemożliwe!" A potem albo bezpośrednio, albo w naszych modlitwach otoczyliśmy bliskich wszystkich tragicznie zmarłych. Solidarnie. Bez dzielenia się na lewicę i prawicę. Na wierzących i niewierzących.
Przed Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie w kolejce do oddania hołdu Panu Prezydentowi i Pani Prezydentowej, a w ich osobach wszystkim zmarłym, stanęła cała Polska. Biało-czerwona. Blisko siebie, dzieląc się tym co mieliśmy, podtrzymując siebie na duchu...
Tragedia i dramat zaczęła rodzić pierwsze owoce dobra, ludzkiej solidarności.
Bo tak przeżywa się pierwszy ból, ból CZŁOWIEKA.

Ból drugi
Przeżywając pierwszy ból wielu z nas miało nadzieję, że on nas oczyszcza. Że po Smoleńsku nic już nie będzie takie samo. Wierzyliśmy, że tłum przed Pałacem Prezydenckim, że uroczyste
i podniosłe pogrzeby wszystkich nas przeorają, użyźnią...
Niestety. Pierwszy ból pozostał tak naprawdę tylko w kręgu osób najbliższych ofiarom. Bardzo szybko tragedia i dramat stały się świetnym pretekstem do kopania nowych rowów. Do pogłębiania istniejących podziałów. Rozpoczęło się od Krakowskiego Przedmieścia. Krzyż, który postawiono w najlepszej wierze, stał się przyczyną gorszącego podziału. Krzyż, który łączy ludzi - tutaj został przez obie strony politycznego sporu wykorzystany do pogłębienia podziału. I Prezydent Komorowski, deklarując chęć przeniesienia krzyża, a nie deklarując niczego więcej, i Jarosław Kaczyński mówiąc o harcerskim krzyżu jako o "substytucie pomnika", rozpoczęli nowy akt polsko-polskiego konfliktu.
Pierwszy ból został usunięty w cień. Stopniowo katastrofa smoleńska, dramat setek osób, dramat narodowy, stały się narzędziem politycznej walki. Zażartego sporu.
I dla wielu z nas zaczął się drugi ból... Ból wielkiego rozczarowania, ból wynikający z bezwzględnej oceny działań obu stron politycznego sporu. Ból, który wynika ze świadomości utraconej szansy. Szansy na zbliżenie ludzi, na ludzką solidarność, na rozmowę ludzkim językiem. To wszystko zostało zmarnowane.
I dzień w dzień młyny politycznego szaleństwa pracują jak oszalałe. Obie strony mielą w nich własną, zatrutą mąkę...
Dla wielu Polaków jest to powód do bólu... Nie tego oczekujemy od naszej politycznej elity. Nie tego oczekujemy od politycznych przywódców. Z obu stron. Bo obie strony bardzo sprawnie wykorzystują ludzki ból, ludzkie emocje do tego, aby nas, Polaków, jeszcze bardziej podzielić. A to boli...
Nie tego oczekujemy, nie na to czekamy. Nie tego chcemy!

Pamiętając przede wszystkim o  pierwszym bólu, przeżywając zupełnie niepotrzebnie ból drugi rodzi się we mnie smutna refleksja.
Nasza "naskórkowa" polityka jest po prostu podła. Jest sztuczna i przydatna jedynie partyjnym aparatom, ale bardzo szkodliwa dla życia społecznego.

I na myśl przychodzą mickiewiczowskie słowa:
"Plwajmy na tę skorupę
             i zstąpmy do głębi..."

W Nowym Roku 2022 -> zasypmy rowy!!!

Takie nietypowe życzenia chcę nam złożyć... 😉 Kiedy myślę o odchodzącym roku, to choroba, która nas dotyka wcale nie jest najgorszą sprawą....