Chata z prawej

Chata z prawej

sobota, 4 czerwca 2011

"Partnerska" rewolucja, czyli czas na konserwatywną kontrrewolucję

Idzie nowe...
Idzie "postęp"...

Premier polskiego Rządu, Donald Tusk, stwierdził, że oto nadchodzi czas, gdy społeczeństwo będzie już wystarczająco "oświecone", aby przyjąć nowe rozwiązania w sprawie tzw. związków partnerskich. Za Premierem to samo mówi Jego Minister, to samo mówi wiceprzewodnicząca PO. Lewica aż podskakuje z radości.

Ale zanim za coś się weźmiemy tylko dlatego, że społeczeństwo do tego "dorasta" (swoją drogą ostatnie badania pracowni Homo Homini pokazują, że 53% Polaków jest przeciwko takim uregulowaniom), to warto popatrzeć na to, na co nasi politycy patrzeć nie lubią. Na rzeczy podstawowe.


W Konstytucji RP mamy zapis o ochronie rodziny jako związku dwojga ludzi - w Art. 18 czytamy: "Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.


Ta ochrona Państwa polega nie tylko na samym zapisie, ale też na tym, że w prawie małżeństwo i rodzina otrzymują liczne przywileje. Choćby takie, jak automatyczne dziedziczenie po sobie, możliwość wspólnego rozliczenia podatkowego itd. 
Rodzi się pytanie dlaczego Państwo zdecydowało się na taki "gest". Czyżby było to ugięcie się pod naciskiem jakiegoś lobby? Czyżby był to efekt wielkich parad zwolenników rodziny w całej Polsce...? Oczywiście, że nie. 
Państwo kalkuluje. Bardzo rozsądnie liczy, że ta prawna "inwestycja" niosąca wymierne finansowe obciążenia przyniesie dla Państwa wymierne zyski! Zyski rozumiane wielorako. 
To rodzina jest tym środowiskiem, w którym człowiek rozwija się najlepiej, ten mały i ten duży. To rodzina jest środowiskiem, w którym najlepiej wychowuje się dzieci na dobrych obywateli. To rodzina jest środowiskiem, które daje poczucie bezpieczeństwa i dzieciom i dorosłym. Rodzina sama w sobie po prostu jest dobrem. Dobrem, za które rozsądny gospodarz, Państwo, jest w stanie zapłacić.
Nie oznacza to oczywiście, że każda rodzina jest idealna. Ale na sprawy globalne należy patrzeć przez właściwe socjologiczne "okulary". Przeciętna rodzina jest dobrem.


Jak ma się to dobro, do proponowanych rozwiązań w ustawie o tzw. związkach partnerskich? Pobieżni "oglądacze" społecznych spraw nie widzą związku. W jednym z programów publicystycznych dziennikarka Polsatu z rozbrajającą głupotą stwierdziła: "Ale przecież ustawa nie zabrania zakładania rodziny!" Genialne... 
Kiedy spojrzymy na życie społeczne poważnie, to wpływ takiej ustawy na sytuację rodziny narzuca się sam. Żyjemy w trudnym czasie, czasie społecznego nieładu, społecznego kryzysu. W czasie pomieszania norm, pomieszania prawd, półprawd i kłamstw. I w takim czasie niezwykle ważne jest, aby Państwo zachowywało się odpowiedzialnie. Aby w czasie kryzysu społecznego czasami nawet iść pod prąd w imię prawdy i dobra. Nasi "władcy" wybierają drogę łatwiejszą, z prądem. Tak jak wszystkie zdechłe ryby... 
Dzisiaj małżeństwo dla zbyt wielu młodych ludzi jest instytucją, do której mają duży dystans. Życie w dużym tempie, angażująca praca, wielka propaganda antyrodzinna w środkach masowego przekazu - wszystko to sprawia, że dzisiejsi 25-latkowie, dzisiejsi 30-latkowie ciągle mówią sobie "później", "jeszcze nie"... 
I co robi Państwo? Zamiast zachęcać na wszelkie sposoby do zawierania małżeństw, do zakładania rodzin, bo przecież rodzina sama w sobie dla Państwa jest obiektywnym dobrem, nasze Państwo, nasi rządzący do ludzi, którzy mają opory w stosunku do założenia rodziny mówi: "Spoko. Żyjcie jak chcecie. MY WAM POMOŻEMY."
Skrajna nieodpowiedzialność! Skrajna głupota! Powiedziałbym nawet, że działanie na szkodę Państwa. Oto dzisiaj młody człowiek otrzymuje od Państwa sygnał, że rodzina to przeżytek, że taką samą moralną i państwotwórczą wartość ma dowolny związek zarejestrowany w USC. 

Dowolny. Czyli homoseksualny też. I teraz dochodzimy chyba do istoty tego projektu. Tak naprawdę jest to aksamitne wprowadzenie do polskiego prawa zgody na "małżeństwa" homoseksualne. Szach, mat...
Oto pod przykryciem "dobra" do polskiego prawa wprowadza się instytucje naszej tradycji prawnej obce. Ale dobrze znane w innych krajach. I właściwie możemy już w ciemno mówić jakie będą następne kroki propagandzistów z LGBT. Kraje Europy zachodniej przećwiczyły to wiele razy.
Bo przecież każdy uważny obserwator życia społecznego rozumie dobrze, że projekt tej ustawy nie zrodził się w płodnym umyśle przewodniczącego Napieralskiego. Jest to początek homoseksualnej rewolucji. Rewolucji dokonywanej pod sztandarami Rządu, który tworzy partia powołująca się w swoim programie na błogosławionego Jana Pawła II. O tempora! O mores!
Czyli partia rządząca wywiesiła w tej sprawie białą flagę. Płynie "z prądem"...
I nie łudźmy się. Polityka sondaży, polityka braku wartości, polityka "podlizywania się" hałaśliwym lobbies jeszcze czas jakiś potrwa. Czy to rządzić będzie PO, czy PiS. Inny styl, istota ta sama. Szerokie partie potrzebują szerokiego poparcia, czyli w drażliwych sprawach nie mogą być ani za, ani przeciw. Aż społeczeństwo "dojrzeje". Do czego? Zupełnie obojętne...

Kiedy rządzący się poddają, kiedy parlamentarna opozycja, Prawo i Sprawiedliwość, bardziej woli dyskutować o katastrofie, proponować komisję śledczą sprawie domniemanych przekrętów finansowych swoich rywali niż jasno wyrazić swoje zdanie - co ma robić przeciętny obywatel o konserwatywnych poglądach?
Nie pozostaje nam nic innego jak powoli, ale konsekwentnie budować ruch konserwatywnej kontrrewolucji. Ruch zdrowego rozsądku, ruch chrześcijańsko-konserwatywny.
Nie potrzebujemy nowych instytucji, bo Prawica Rzeczypospolitej istnieje. :)
Zacznijmy jednak nie tylko dobrze o niej myśleć, ale także realnie ją wspierać. Zacznijmy w końcu gromadzić się nie wedle medialnych, sztucznie tworzonych podziałów, ale wedle naszych własnych, prawdziwych przekonań. Bo potem przyjdzie czas, gdy trzeba będzie wiele spraw, wiele rzeczy budować na nowo.


Dzisiaj przyszły czasy, gdy jak nigdy potrzeba ludzi sumienia. Potrzeba ludzi, którzy swoje poglądy budują nie na sondażowych opiniach, ale na głębokich przekonaniach. Potrzeba w końcu ludzi, którzy potrafią nie tylko składać kwieciste deklaracje, ale wziąć się do pracy u podstaw. W swojej rodzinie, w środowisku przyjaciół, w sąsiedztwie. Przyszedł czas ludzi sumienia. Bo tych o giętkich kręgosłupach zbyt wielu.

W Nowym Roku 2022 -> zasypmy rowy!!!

Takie nietypowe życzenia chcę nam złożyć... 😉 Kiedy myślę o odchodzącym roku, to choroba, która nas dotyka wcale nie jest najgorszą sprawą....